- O ile nasza gospodarka może być osłabiona i nasza wiara we własne siły zachwiana, i chociaż przeżywamy trudne czasy, chcę, żeby wszyscy Amerykanie wiedzieli: odbudujemy (gospodarkę), dojdziemy do siebie i Stany Zjednoczone staną się silniejsze niż przedtem - powiedział prezydent. Słowa te przyjęto owacją na stojąco. Niemal całe przemówienie, trwające ponad 50 minut, poświęcone było problemom krajowym. Obama zaczął od podkreślenia, że kryzys "nie zaczął się z dnia na dzień", lecz był rezultatem wieloletnich zaniedbań wynikających ze złych przyzwyczajeń, jak chęć szybkiego wzbogacenia się na kredyt, życie ponad stan, krótkowzroczne myślenie i "odkładanie trudnych decyzji na potem". Przypomniał następnie swój plan pobudzenia wzrostu gospodarki uchwalony niedawno przez Kongres, który - jak powiedział - pozwoli "stworzyć lub zachować" 3,5 miliona miejsc pracy. Plan przewiduje liczne inwestycje w infrastrukturę i dotacje na rozbudowę przyszłościowych sektorów gospodarki. W pakiecie stymulacyjnym są też obniżki podatków i pomoc dla biednych i potrzebujących. Aby wyjść z recesji - zaznaczył Obama - potrzebne będzie jednak także uzdrowienie sektora finansowego, od którego kryzys się zaczął. Trzeba pomóc bankom we wznowieniu kredytowania, gdyż jego zamrożenie paraliżuje całą gospodarkę. Prezydent uprzedził przy tym, że rząd prawdopodobnie będzie musiał wydać na tę pomoc jeszcze więcej funduszy, niż te dotychczas przyznane z budżetu. Podkreślił jednak, że pomoc ta będzie warunkowa - tzn. banki będą musiały się z niej rozliczyć i wznowić kredytowanie. - Tym razem, dyrektorzy (banków) nie będą mogli użyć pieniędzy podatnika na wypchanie swego portfela, zakupy drogich draperii lub loty prywatnymi odrzutowcami. Te czasy się skończyły - powiedział Obama. Nawiązywał tu do wykorzystywania funduszy z pomocy na wypłacanie sobie wielomilionowych premii przez szefów bankrutujących banków. Wezwał też Kongres do szybkiego przygotowania i uchwalenia ustawy reformującej "przestarzały system regulacji" sektora finansowego, którego nadużycia leżą u podłoża krachu. Przeszedł następnie do przedstawienia planu reform długofalowych, mających naprawić zaniedbania w USA w trzech kluczowych dziedzinach: energetyce, ochronie zdrowia i oświacie. Ameryka - oświadczył - pozostaje w tyle nie tylko za Niemcami i Japonią w zakresie rozwoju ekologicznych technologii i alternatywnych źródeł energii; produkuje wprawdzie samochody- hybrydy, "ale jeżdżą one na bateriach zrobionych w Korei Południowej". Plan administracji USA - kontynuował prezydent - przewiduje podwojenie dostaw alternatywnych źródeł energii w ciągu najbliższych trzech lat. - Będziemy inwestować 15 mld dolarów rocznie w rozwój technologii opartych na energii słonecznej i wiatrowej, zawansowanych biopaliwach, czystym węglu i zbudujemy więcej paliwooszczędnych samochodów - zapowiedział. Szczególny nacisk Obama położył na ochronę zdrowia mówiąc, że "nie możemy sobie więcej pozwolić na odkładanie jej reformy". Przypomniał, że miliony Amerykanów nie mają żadnego ubezpieczenia medycznego, m.in. wskutek zaniedbań ostatnich dziewięciu lat (rządów b. prezydenta George'a W. Busha). Wygórowane koszty leczenia - podkreślił - stanowią groźne obciążenie budżetu państwa i korporacji. Reform wymaga też edukacja, ponieważ - jak przypomniał prezydent - Ameryka ma jeden z najwyższych wskaźników nie kończenia szkół średnich wśród krajów wysoko rozwiniętych. - To przepis na ekonomiczną degradację, gdyż kraje, które lepiej od nas uczą dziś młodzież, jutro będą z nami wygrywać konkurencję na rynku - oświadczył przywódca USA. Zaznaczył przy tym, że amerykańskie szkoły "nie potrzebują więcej środków finansowych, tylko więcej reform". Poparł eksperymenty oświatowe ze szkołami czarterowymi i obiecał pomoc rządu dla uboższych rodzin mających trudności z opłaceniem drogich studiów wyższych. W programie przedstawionym przez prezydenta było kilka propozycji zmierzających do redystrybucji dochodów, wyrównującej najbardziej drastyczne nierówności społeczne. Na ich czele znalazła się zapowiedź redukcji podatkowych dla uboższych Amerykanów i eliminacji cięć podatków dla najbogatszych, przeforsowanych przez administrację Busha. Sprawy międzynarodowe znalazły się na końcu prezydenckiego wystąpienia, zajmując niecałe pięć minut. Obama powiedział, że "wkrótce ogłosi sposób dalszego postępowania w Iraku, który odpowiedzialnie zakończy wojnę". Zapowiedzial też "nową i wszechstronną strategię w Afganistanie i Pakistanie, aby pokonać Al-Kaidę i zwalczyć ekstremizm". Wyraził szacunek dla armii służącej na frontach za granicą, podkreślił inspirującą rolę, jaką ma poświęcenie amerykańskich żołnierzy i obiecał podwyżki żołdu. W przemówieniu przypomniał też o swej decyzji zamknięcia więzienia w Guantanamo w ciągu roku i stanowczym wyrzeczeniu się stosowania tortur. Ponowił wreszcie zapewnienie, że pod jego rządami USA będą "umacniały stare sojusze i wykuwały nowe" i zmierzać będą do poprawy wizerunku Ameryki na świecie. Na zakończenie, zgodnie z tradycją przemówień prezydenckich w Kongresie, przywołał postacie "współczesnych bohaterów", zwykłych Amerykanów, którzy szczególnie zasłużyli się w swoich dziedzinach. Zwracając się do Kongresu, Obama zaapelował też do jedności ponad partyjnymi i ideowymi podziałami w patriotycznym dążeniu do naprawy kraju. - Wiem, ze nie zgadzamy się we wszystkim, że w przyszłości będziemy się dzielić. Wiem jednak również, że każdy Amerykanin, który tu siedzi, kocha ten kraj i chce, żeby odniósł on sukces. To jest fundament, na którym - jak oczekuje od nas naród amerykański - zbudujemy wspólny gmach - powiedział przywódca USA.