Przemawiając na wspólnej konferencji prasowej z prezydentem Turcji Abdullahem Gulem po zakończeniu rozmów dwustronnych Obama podkreślił, że stosunki miedzy dwoma państwami, nadwerężone z powodu wojny w Iraku, obecnie poprawiają się. Jak zaznaczył, USA i Turcja powinny współpracować nie tylko w tradycyjnych dziedzinach, takich jak obronność czy bezpieczeństwo narodowe, lecz także w walce z kryzysem gospodarczym, by stworzyć "modelowy sojusz" między państwami zamieszkanymi w większości przez chrześcijan i muzułmanów. Obama oświadczył, że podtrzymuje swą opinię, iż na początku XX wieku Turcy otomańscy dopuszczali się masowych mordów Ormian, ale nie użył terminu "ludobójstwo". - Nie zmieniłem zadania w tej sprawie - powiedział Obama. Historycy szacują, że Turcy otomańscy wymordowali w czasie I wojny światowej do 1,5 mln Ormian. Wielu naukowców kwalifikuje te wydarzenia jako pierwsze ludobójstwo ubiegłego stulecia. Turcja zaprzecza jednak, by doszło do ludobójstwa, twierdząc, że bilans ofiar jest zawyżony, a ofiary nie zginęły w wyniku planowego działania, tylko wojny partyzanckiej. - Ludobójstwo Ormian nie jest domniemaniem, osobistą opinią czy poglądem, tylko dobrze udokumentowanym faktem potwierdzanym przekonującym zbiorem świadectw historycznych - napisał Obama w styczniu 2008 roku na stronie internetowej swej kampanii wyborczej. Obama nie powtórzył w poniedziałek słowa "ludobójstwo" i z uznaniem wypowiedział się o negocjacjach między Armenią a Turcją mających na celu "rozwiązanie całego kompleksu zaległych kwestii, w tym tę". Jak zaznaczył, pragnie zachęcać do tych rozmów, nie przechylając szali na stronę żadnego z państw. Turcja i Armenia nie utrzymują stosunków dyplomatycznych. Przeciwko wizycie Obamy i polityce bliskowschodniej Stanów Zjednoczonych protestowało w poniedziałek w Ankarze około tysiąca osób. Zebrani - w większości zwolennicy skrajnej lewicy - protestowali też przeciwko wysłaniu przez Turcję większego kontyngentu żołnierzy do Afganistanu.