W przemówieniu wygłoszonym w stolicy Meksyku, Obama powiedział też, że Stany Zjednoczone muszą zahamować przerzut broni palnej do Meksyku, który umożliwia porachunki gangów. Dał jednak do zrozumienia, że nie jest zwolennikiem wprowadzenia zakazu posiadania takiej broni. Obama przybył do Meksyku w ramach swojej pierwszej podróży po krajach Ameryki Łacińskiej, jaką odbywa w charakterze prezydenta USA. Po rozmowach z prezydentem Meksyku Felipe Calderonem, Obama zapowiedział, że będzie zabiegał w Senacie o ratyfikację układu o zakazie przewozu broni palnej przez granicę. Na krótko przed przybyciem Obamy, doszło do kolejnej potyczki meksykańskiego wojska z przemytnikami narkotyków w górzystym stanie Guerrero, w rezultacie której 15 przestępców i 1 żołnierz poniosło śmierć. Obama przyznał, że USA ponoszą współodpowiedzialność ze te krwawe rozprawy, w których tylko w ub. r. zginęło ponad 6 tys. osób. Coraz częściej dochodzi też do nich po drugiej stronie granicy, na terytorium amerykańskim. - Prezydent Calderon i ja doszliśmy absolutnie do przekonania, że nie można prowadzić tej wojny jedną ręką - powiedział Obama. Obaj prezydenci zapowiedzieli też "nowe partnerstwo" w walce ze zmianami klimatycznymi i w propagowaniu produkcji "czystej" energii. Obama wyraził nadzieję na rozwiązanie sporu z Meksykiem wokół zakazu poruszania się meksykańskich ciężarówek po amerykańskich drogach. Zakaz spowodował wybuch wojny handlowej; Meksyk wprowadził w odpowiedzi wysokie cła na wiele amerykańskich towarów. Nowy prezydent USA ma nadzieję na poprawę stosunków nie tylko z Meksykiem, ale i z pozostałymi krajami Ameryki Łacińskiej, które pogorszyły się za rządów poprzedniej administracji George'a W. Busha. W piątek Obama będzie miał okazję spotkać się z przywódcami krajów tego regionu na Szczycie Obu Ameryk, który odbędzie się w Trinidad i Tobago. Według źródeł dyplomatycznych, nie dojdzie jednak do dwustronnego spotkania Obamy z radykalnie antyamerykańskim prezydentem Wenezueli Hugo Chavezem.