W przemówieniu w Parma w stanie Ohio w środę prezydent ponownie zapowiedział wielomiliardowe inwestycje w poprawę infrastruktury w USA i zaprezentował propozycje ulg i zachęt podatkowych dla biznesu, aby pobudzić wzrost gospodarki. Wezwał też Kongres, aby nie przedłużał niższych stóp podatkowych dla najzamożniejszych Amerykanów( o dochodach powyżej 200 000 dolarów rocznie) - uchwalonych przez administrację poprzedniego prezydenta George'a Busha. Obama poparł przedłużenie obniżek podatków dla pozostałych obywateli, które miały wygasnąć, ale powinny - zdaniem ekonomistów - być zachowane w celu stymulowania wzrostu gospodarczego. Jednak zniesienie niższych podatków dla bogaczy jest - zdaniem prezydenta - uzasadnione, gdyż przyniesie budżetowi dodatkowe 700 miliardów dolarów w ciągu najbliższej dekady. Budżet pogrążony w deficycie - argumentował - potrzebuje takiej kwoty. Sprawa podatków dla najzamożniejszych jest obecnie główną kością niezgody w sporze prezydenta z Republikanami. Twierdzą oni, że wyższe podatki dla zamożnych obywateli zahamują wzrost gospodarki, czego powinno się unikać w sytuacji trudnego wychodzenia z recesji i wysokiego bezrobocia (9,6 procenta). Obama oskarżył opozycję o blokowanie wszelkich jego inicjatyw i działań rządu na rzecz poprawy sytuacji ekonomicznej. "Większość Republikanów w Kongresie mówi: "nie" prawie każdej inicjatywie, którą zaproponowałem. Kierują się oni kalkulacją: jak mnie się nie powiedzie, to oni wygrają" - powiedział. Ponownie też przypomniał, że - jego zdaniem - recesja i zadłużenie były wynikiem polityki poprzedniej republikańskiej administracji i jej sojuszników w Kongresie.