Prezydent zwrócił się też do wszystkich partii politycznych w tym kraju o zachowanie spokoju i unikanie przemocy. Zaapelował do rządu Tunezji, by respektował prawa człowieka i przeprowadził w niedalekiej przyszłości "wolne i sprawiedliwe wybory, które będą odzwierciedlały rzeczywistą wolę i dążenia narodu tunezyjskiego". W swoim oświadczeniu amerykański prezydent bardzo krytycznie odniósł się do użycia przemocy wobec obywateli Tunezji, którzy "w pokojowy spokój wyrażali swoje zdanie". W Tunezji od miesiąca trwają antyrządowe zamieszki w proteście wobec bezrobocia i warunków życia. Według władz od grudnia zginęły 23 osoby, według obrońców praw człowieka - 66. W związku z zamieszkami władze Tunezji ogłosiły w piątek wprowadzenie stanu wyjątkowego. Również w piątek dotychczasowy prezydent Tunezji Zin el-Abdin Ben Ali rozwiązał rząd. Obowiązki prezydenta przejął tymczasowo premier Mohammed Ghannuszi. Główne tunezyjskie partie opozycyjne, zarówno legalne, jak i zdelegalizowane, zapowiedziały we wspólnej deklaracji ustanowienie rządu tymczasowego, który w ciągu najbliższych sześciu miesięcy zorganizuje wybory.