Jak informują miejscowe media, wenezuelscy piloci samolotu Zelayi krążyli nad lotniskiem, jednak po pewnym czasie odlecieli do Nikaragui i dalej do Salwadoru. Zobacz relację CNN z Hondurasu Żołnierze starli się w rejonie lotniska z tłumem zwolenników Zelayi, którzy oczekiwali na jego przybycie. Tłum usiłował sforsować ogrodzenie lotniska; wznoszono okrzyki domagające się przybycia sił pokojowych ONZ. Wojsko użyło gazu łzawiącego. Według prowizorycznych danych, podczas zajść dwie osoby poniosły śmierć a dwie zostały ranne. Nowe władze wprowadziły godzinę policyjną od zmroku do świtu. "Jestem dowódcą sił zbrojnych wybranym przez naród i zwracam się do nich aby zastosowały się do rozkazu otwarcia lotniska" - głosi oświadczenie Zelayi, opublikowane z pokładu samolotu. Jednak tymczasowy prezydent Roberto Micheletti (były przewodniczący parlamentu) jest zdecydowany nie dopuścić do powrotu Zelayi, mimo że cieszy się on poparciem Organizacji Państw Amerykańskich (OPA) i społeczności międzynarodowej. Micheletti oskarżył sąsiednią Nikaraguę o próbę zastraszenia poprzez skierowanie wojska do rejonu granicy. Prezydent Nikaragui Daniel Ortega nazwał te oskarżenia "totalnym fałszem". W Hondurasie utrzymuje się stan niepewności i napięcia.