Działania Warszawy są z uwagą obserwowane i komentowane szczególnie w krajach, które były największymi przeciwnikami wojny w Iraku: w Rosji, Niemczech i Francji. Część obserwatorów zauważa, że Polsce opłacało się czynnie popierać Waszyngton, inni ostro krytykują poczynania Warszawy. Rosyjskie "Izwiestia" piszą, że jednym z głównych beneficjantów polityki Warszawy wobec kryzysu irackiego może okazać się polski prezydent Aleksander Kwaśniewski. Zdaniem gazety w ten sposób rosną jego szanse na objęcie w przyszłości funkcji sekretarza generalnego NATO. Polska pozycja w Iraku to nagroda za dobre zachowanie wobec Stanów Zjednoczonych - komentuje część niemieckich dzienników. Jakie wnioski można wyciągnąć z tych niepochlebnych dla nas opinii, o tym w relacji berlińskiego korespondenta RMF Tomasza Lejmana: Z kolei konserwatywny niemiecki dziennik "Frankfurter Allgemeine Zeitung" ocenił opowiedzenie się Polski po stronie USA jako decyzję zrozumiałą, służącą uniezależnieniu się Warszawy od europejskich sąsiadów. Niemiecki minister obrony Peter Struck rusza dziś do Waszyngtonu z nadzieją, że nadszarpnięte przez iracki kryzys stosunki Berlin-Waszyngton ulegną poprawie. Z kolei amerykański minister sprawiedliwości John Ashcroft jedzie do Francji. Uczestniczy on w paryskim spotkaniu ministrów siedmiu najbogatszych krajów świata i Rosji, ktore chcą zaostrzyć walkę z terroryzmem. Czy walka z terroryzmem pogodzi Stany Zjednoczone i Francję skłócone po ostrym dyplomatycznym pojedynku w sprawie wojny w Iraku? Życzyłaby sobie tego większość francuskich obserwatorów. Czy zatem Paryż zaczyna żałować, że prezydent Jacques Chirac sprzeciwił się wojnie w Iraku - o tym relacjonuje korespondent RMF Marek Gładysz: