W pierwszych komentarzach dominują opinie, że Obama, kandydat Demokratów, dużo lepiej wypadł niż Republikanin McCain w części poświęconej gospodarce i często skutecznie odpierał jego ataki w dziedzinie polityki zagranicznej. Debata, prowadzona przez znanego dziennikarza telewizji PBS Jima Lehrera, który z rzadka tylko przerywał ją pytaniami, dała kandydatom okazję do żywej wymiany zdań i ostrych polemik. Początkowo miała być w całości poświęcona sprawom międzynarodowym, ale obecny kryzys finansowy w USA skłonił organizatorów, aby pierwszą część przeznaczyć na kwestie ekonomiczne. SPRAWY MIĘDZYNARODOWE Obama potępił m.in. rosyjską inwazję na Gruzję w niemal równie ostrych słowach co McCain i wyraził poparcie aspiracji Gruzji i Ukrainy do członkostwa w NATO. - Zważywszy na to, co stało się w ostatnim miesiącu w Gruzji, musimy zrewidować całe nasze dotychczasowe podejście do Rosji. Rosyjska akcja w Gruzji była nie do przyjęcia - powiedział. Dodał, że za jego prezydentury Stany Zjednoczone będą pilnować, aby Rosja dotrzymała porozumienia o wycofaniu wojsk z Gruzji. - Rosjanie muszą się wycofać z Abchazji i Południowej Osetii - wskazał Obama. Podkreślił, że USA będą nadal popierać aspiracje Gruzji i Ukrainy do NATO i zapewnił o swej solidarności z krajami Europy środkowowschodniej. - Musimy potwierdzić poparcie dla wszystkich młodych demokracji w tym regionie - Litwinów, Łotyszów, Estończyków, Polaków i Czechów. Musimy nalegać, żeby Ukraina i Gruzja mogły dołączyć do NATO, jeśli spełnią wymagane warunki, i objąć je natychmiast planem pomocy w uzyskaniu członkostwa sojuszu (tzw.plan MAP) - powiedział kandydat Demokratów. Zaznaczył jednak, że nie chce powrotu do zimnej wojny, gdyż z Rosją należy w pewnych sferach współpracować, np. w zapobieganiu proliferacji broni nuklearnej. McCain wytknął Obamie początkową, umiarkowaną reakcję na kryzys gruziński - kiedy demokratyczny senator wezwał "obie strony" do powściągliwości. Sam potępił Rosję w ostrzejszych słowach, mówiąc m.in., że jest rządzona przez "aparatczyka z KGB" (premiera Władimira Putina). Pochwalił przy okazji inicjatywę prezydentów Polski, Ukrainy i trzech krajów bałtyckich, którzy w pierwszych dniach kryzysu gruzińskiego przyjechali do Tbilisi, aby wyrazić solidarność z napadniętym przez Rosję krajem. Zapowiedział też pilne śledzenie sytuacji na Ukrainie. Senator GOP skrytykował także rezerwę Obamy wobec obrony antyrakietowej, co porównał do opozycji Demokratów wobec planów jej budowy przez prezydenta Ronalda Reagana w latach 80., który - jak przypomniał - dzięki forsowaniu zbrojeń, w tym "wojen gwiezdnych", czyli obrony antyrakietowej w kosmosie, "wygrał zimną wojnę" Obaj kandydaci polemizowali na temat Iraku. McCain utrzymywał, że Ameryka "zwycięża" w wojnie w Iraku dzięki zmianie strategii - w tym wzmocnieniu wojsk - czego, jak przypomniał, sam się domagał wbrew początkowej strategii prezydenta Busha. Obama potępił decyzję o inwazji i podkreślił ogromne koszty wojny - ludzkie, polityczne i ekonomiczne. - Popsute zostały stosunki USA ze światem, nie dokończyliśmy dzieła w Afganistanie, Al-Kaida jest tam silniejsza - ocenił. - Nigdy nie powinniśmy się wahać z użyciem naszych wojsk, ale trzeba ich używać mądrze - dodał. - Osłabiliśmy naszą zdolność do reagowania na nowe zagrożenia, jak wzrost potęgi Chin, gdyż widzimy wszystko przez pryzmat Iraku - podkreślił senator z Illinois. Potwierdził też plany wycofania z Iraku w ciągu 16 miesięcy przynajmniej większości wojsk. Kandydat Demokratów zapowiedział też, że może obciąć pomoc amerykańską dla Pakistanu, jeśli kraj ten nie będzie lojalnie współpracował z USA w walce z Al-Kaidą na pograniczu pakistańsko- afgańskim. McCain skrytykował to, argumentując, że rząd pakistański walczy z islamistami i nie może sobie poradzić bez amerykańskiej pomocy. Ostro potępił też plany rozmów bez warunków wstępnych z przywódcami dyktatur wrogich USA, jak Iran, które Obama potwierdził w czasie debaty. McCain uznał je za "naiwne", a nawet wątpliwe moralnie. - (Prezydent Iranu Mahmud) Ahmadineżad mówi o eksterminacji Izraela, nazywa go śmierdzącym trupem, więc jak można zasiadać z nim do rozmów - zapytał retorycznie. Obama ripostował, że Ahmadineżad "nie musi być najpotężniejszą osobą w kraju, więc może nie z nim należy rozmawiać". - Rezerwuję sobie jednak prawo do rozmów z innymi, jeśli pomoże to sprawie bezpieczeństwa Ameryki - oświadczył. McCain podkreślał swoje doświadczenie w sprawach międzynarodowych i mówiąc o kilku zapalnych regionach, wykazał sporą wiedzę. Obama dotrzymywał mu jednak kroku i nawet przypomniał, że w jednym z wywiadów McCain nie chciał powiedzieć, czy zaprosi do Białego Domu premiera Hiszpanii, Jose Luisa Zapatero. Hiszpania jest członkiem NATO, ma swoje wojska w Afganistanie i wypowiedź republikańskiego senatora odebrano jako gafę - chociaż z przebiegu wywiadu wynikało też, że McCain mógł pomylić Zapatero z przywódcą państwa w Ameryce Łacińskiej. GOSPODARKA W części gospodarczej zapytano obu polityków o stosunek do rządowego planu wyjścia z kryzysu, który utknął w impasie wskutek sporu administracji prezydenta George'a W. Busha z Kongresem. Obama - który od dłuższego czasu uważany jest za lepiej zorientowanego w gospodarce niż McCain - odpowiedział na nie precyzyjnie, wyliczając, co jego zdaniem powinno się jeszcze znaleźć w tym planie, nie znanym na razie w szczegółach. McCain, w zgodnej opinii obserwatorów, mówił na temat planu antykryzysowego z wahaniami i niejasno. Jak zauważył ekspert telewizji Fox News, znany strateg polityczny Dick Morris, nie wykorzystał okazji do sformułowania swoich zastrzeżeń wobec planu, co podniosłoby jego wiarygodność jako polityka niezależnego od prezydenta Busha. Podkreślał tylko kilkakrotnie, że zawsze walczył z nadmiernymi wydatkami z budżetu, zwłaszcza na partykularne cele, co powiększa deficyt. Zapowiedział też, że jako prezydent będzie wyciągał konsekwencje wobec osób odpowiedzialnych za powodowanie kryzysów, jak obecny szef Komisji Kontroli Giełdy (S.E.C.), Christopher Cox. Obama przypomniał mu jednak, że jako senator sam jest współodpowiedzialny za kryzys, ponieważ głosował za deregulacją banków, która leży u źródeł obecnej sytuacji. Obaj pretendenci do Białego Domu ostro starli się na temat podatków. Obama z pasją bronił swego planu obniżek podatków dla najbiedniejszych i klasy średniej - w sumie 95 procent Amerykanów. McCain zapowiadał cięcia podatków od korporacji. Zapytany, z jakich punktów swego programu reform zrezygnuje w sytuacji rosnącego deficytu budżetowego - kiedy rząd wyda miliardy dolarów na ratowanie banków - Obama przyznał, że "pewne rzeczy będą musiały być opóźnione". - Kryzys niewątpliwie wpłynie na nasz budżet - powiedział, ale podkreślił, że nie odstąpi od takich reform, jak rozszerzenie zakresu ubezpieczeń medycznych i poprawa edukacji w USA. W pierwszych komentarzach ocenia się, że Obama znacznie lepiej wypadł niż McCain w gospodarczym segmencie debaty, natomiast w części poświęconej problematyce zagranicznej republikański senator wykazał nieco więcej wiedzy i stanowczości. Sprawy gospodarcze znajdują się jednak dziś w centrum zainteresowania Amerykanów. Postrzegane kompetencje w tej dziedzinie - jak wykazują sondaże - mogą zadecydować o wyniku wyborów. Następne dwie debaty - 7 i 15 października - poświęcone będą już tylko problemom krajowym i kryzys finansowy może znowu je zdominować. Tomasz Zalewski