Zdaniem izraelskich ekspertów, komentatorów i uczestników wcześniejszych negocjacji, aby uniknąć porażki Izrael, Palestyńczycy i amerykańscy mediatorzy powinni "najpierw dążyć do częściowego lub tymczasowego rozwiązania, ponieważ różnice pomiędzy stanowiskiem izraelskim i palestyńskim są zbyt wielkie". Według cytowanego przez "NYT" Odeda Erana, zajmującego się na uniwersytecie w Tel Awiwie problemami bezpieczeństwa narodowego, "pamiętając o końcowych celach politycznych obu stron" należy stworzyć "plan B". Podobnego zdania jest Josi Beilin, były lewicowy członek izraelskiego parlamentu oraz minister, który niepokoi się, że skutkiem całkowitego niepowodzenia negocjacji mógłby być wybuch przemocy. Beilin uważa, że należy skoncentrować się na przejściowym rozwiązaniu, gdyż w przeciwnym razie "negocjacje mogą okazać się gorsze niż ich brak". Palestyńczycy odrzucają pomysł częściowego lub tymczasowego porozumienia, obawiając się, że Izrael nie pójdzie dalej. Prezydent Autonomii Palestyńskiej Mahmud Abbas chce ustanowienia państwa palestyńskiego na Zachodnim Brzegu Jordanu i w Strefie Gazy, ze stolicą we Wschodniej Jerozolimie oraz sprawiedliwego rozwiązania problemu uchodźców z 1948 roku i ich potomków. Premier Izraela Benjamin Netanjahu dąży do porozumienia, które "położy kres konfliktowi i roszczeniom" w stosunku do państwa żydowskiego. W Waszyngtonie Netanjahu poinformował, że jego celem osiągnięcie "historycznego kompromisu". Jednak, jak pisze "New York Times", jest mało prawdopodobne, by szef rządu izraelskiego zaproponował więcej niż jego poprzednik, Ehud Olmert. W 2008 roku zasugerował on wycofanie się Izraela z 93 procent terytorium Zachodniego Brzegu i rekompensatę w postaci wymiany ziemi. Według "NYT", prezydent Abbas, który nie przyjął wówczas tej propozycji, teraz "raczej nie zgodzi się na mniej". Ehud Jaari z waszyngtońskiego instytutu ds. polityki bliskowschodniej uważa, że "Izrael jak najszybciej, nie czekając na całkowite porozumienie pokojowe, powinien pozwolić Palestyńczykom na stworzenie własnego państwa", które zajmowałoby, oprócz Strefy Gazy, od 80 do 90 procent Zachodniego Brzegu, co pociągnęłoby za sobą wysiedlenie ok. 50 tys. Izraelczyków. Ekspert proponuje także tymczasowe rozwiązania innych kwestii. "Każdemu rozwiązaniu tymczasowemu powinien towarzyszyć dokument zawierający szeroki szkic porozumienia końcowego" - powiedział Jaari. Zdaniem Odeda Erana z uniwersytetu w Tel Awiwie, Autonomia Palestyńska powinna objąć "jak najwięcej terytorium Zachodniego Brzegu Jordanu". Natomiast kwestia ustanowienia państwa powinna zostać odłożona do czasu końcowego porozumienia. Zapytany w tym tygodniu o możliwość tymczasowego porozumienia, premier Autonomii Palestyńskiej Salam Fajed odrzucił tę propozycję. "Naszym planem jest państwo palestyńskie na wszystkich ziemiach zajętych (przez Izrael) w 1967 roku" - powiedział. Zdaniem znanego analityka palestyńskiego Chalila Szikakiego przejściowe rozwiązanie nie może być celem lub wynikiem negocjacji. Ekspert zasugerował, że Izrael mógłby też oddać więcej terytoriów pod kontrolę Palestyńczyków. "Potem stopniowo będzie powstawać państwo o tymczasowych granicach" - powiedział Szikaki.