W jej skład wchodzą specjaliści z dziedziny telekomunikacji i logistyki, planiści i instruktorzy - pisze nowojorski dziennik. Przypomina, że w maju USA przeprowadziły w Jordanii ćwiczenia z udziałem 12 tys. żołnierzy z 19 państw. Właśnie po nich pozostał na miejscu mały amerykański kontyngent i ustanowiono grupę zadaniową (task force) w ośrodku szkoleniowym na północ od Ammanu. Teraz misja, dowodzona przez wyższego rangą oficera, przede wszystkim pomaga Jordańczykom poradzić sobie z napływem uchodźców z Syrii, których liczbę ocenia się na 180 tysięcy - pisze "NYT". Ale opracowuje też plany chronienia Jordanii, ważnego sojusznika USA w regionie, w razie rozszerzania się syryjskiego kryzysu. USA odmawiają interwencji w Syrii Władze USA i Jordanii rozmawiały też o możliwości ustanowienia strefy buforowej między Syrią a Jordanią, którą stworzyłyby siły jordańskie przy politycznym i być może logistycznym wsparciu USA. Rozmówcy "NYT" zastrzegli jednak, że na tym etapie strefa buforowa to tylko ewentualna opcja. "NYT" przypomina, że USA odmawiają interwencji w Syrii, gdzie od marca 2011 roku trwa powstanie zbrojne przeciw prezydentowi Baszarowi el-Asadowi. Jednak misja niedaleko Ammanu "mogłaby odegrać większą rolę w przypadku zmiany polityki amerykańskiej, gdyż znajduje się około 35 mil (ok. 56 km) od granicy syryjskiej"; jest to najbardziej wysunięta w pobliże syryjskiego konfliktu misja wojskowa USA. Rzecznik Pentagonu George Little powiedział, że USA współpracują "od pewnego czasu z jordańskimi partnerami nad wieloma kwestiami związanymi z Syrią", szczególnie nad kwestią bezpieczeństwa syryjskiego arsenału broni chemicznej i biologicznej. "Jordania, która jako jeden z pierwszych krajów arabskich wezwała Asada do ustąpienia, coraz bardziej niepokoi się, że islamistyczni bojownicy dołączający do wojny w Syrii mogą przejść przez nieszczelną granicę dzielącą oba kraje" - pisze "NYT".