"NYT" rozmawiał ze sztabowcami, którzy przygotowywali Donalda Trumpa do debaty. Wyrazili oni frustrację z powodu niewykorzystanych szans na zaatakowanie Hillary Clinton. Sztabowcy utrzymują, że kandydat republikanów zbyt łatwo wpadał w pułapki zastawione przez Clinton i przez większą część debaty był w defensywie. Rozmówcy gazety narzekają, że Trump nie potrafi się skupić podczas przygotowań, ponadto ma tak napięty grafik, że nie wygospodarowano na trening wystarczająco dużo czasu. Na domiar wszystkiego, wokół Trumpa kręci się mnóstwo osób, które pragną mu doradzać - choćby były burmistrz Nowego Jorku Rudolph W. Giuliani. Efekt jest taki, że kandydat słyszy mnóstwo porad, często ze sobą sprzecznych. Sztabowcy podają przykład niewykorzystanej szansy: przygotowali Trumpowi listę zwrotów, które Hillary Clinton stosuje, gdy jest czegoś niepewna albo gdy czuje się niekomfortowo, jednak miliarder zupełnie o tym zapomniał. Otoczenie Trumpa żałuje, że kandydat republikanów nie wyciągnął sprawy śmierci amerykańskich dyplomatów w Bengazi i nie pociągnął afery e-mailowej. Wytknięto Trumpowi również ciągłe przerywanie Clinton, co według badań zostało bardzo źle odebrane przez kobiety oglądające debatę. Sztabowcy uważają, że Trump zbyt łatwo dawał się sprowokować Clinton, przez co widzowie często oglądali, jak miliarder się z czegoś tłumaczy. Trumpa pochwalono natomiast za wytknięcie Clinton 30 lat obecności w polityce ("...i ciągle nie znalazła właściwych rozwiązań"), a także za skuteczne zwracanie się do wyborców w stanach "wahających się" (przypominanie o miejscach pracy utraconych w wyniku umowy NAFTA). Kolejna debata odbędzie się w niedzielę, 9 października.