Zajmująca się m.in. islamskim radykalizmem Rukmini Callimachi podkreśla, że dla dżihadystów z IS praktycznie nie ma wielkiej różnicy. "W ciągu dwóch minionych lat namawianie bojowników za granicą, by składali przysięgę lojalności, a następnie dokonywali zbrodni było centralnym elementem propagandy Państwa Islamskiego" - zauważa w poniedziałek komentatorka "New York Times". Callimachi przypomina, że 29-letni Omar Mateen, odpowiedzialny za strzelaninę w nocnym klubie dla gejów na Florydzie z soboty na niedzielę, w telefonie pod numer alarmowy wykonany podczas ataku zadeklarował wierność IS. Taka deklaracja jest centralnym elementem protokołu IS, a publiczna przysięga jest niemal jedynym wymaganiem Państwa Islamskiego wobec zwolenników, chcących przeprowadzić ataki w imieniu tej organizacji - zaznacza komentatorka. Jak odnotowuje, strzelanina w Orlando była trzecim atakiem w Stanach Zjednoczonych, o którym wiadomo, że sprawcy złożyli taką deklarację. Dwa poprzednie przypadki to masakra w San Bernardino w Kalifornii w grudniu 2015 roku i atak na wystawie karykatur proroka Mahometa w Garland w Teksasie w maju ub. roku. Sprawcy tych czynów złożyli przysięgi za pośrednictwem serwisów społecznościowych Facebooka i Twittera - zauważa "NYT". Cytowany w komentarzu Charlie Winter z uniwersytetu Georgii zwraca uwagę, że sprawcy składając przysięgę liderowi IS Abu Bakrowi al-Bagdadiemu "awansują z dżihadysty działającego z własnej inicjatywy na kogoś, kogo można opiewać jako żołnierza Państwa Islamskiego i postrzegać jako wojownika". W niedzielę związana z Państwem Islamskim agencja informacyjna Al-Amak poinformowała w krótkim komunikacie, że ataku w Orlando dokonał bojownik IS. Jednak Salma Abdelazi z CNN, która przetłumaczyła oświadczenie i monitoruje sposób komunikacji Państwa Islamskiego, przestrzega przed zbyt pospiesznym uznawaniem prawdziwości tej deklaracji. Jak wyjaśniła, język komunikatu odbiega od wcześniejszych podobnych ogłoszeń; uwagę zwraca też dobór słownictwa na określenie homoseksualistów - dodała.