O sprawie poinformowała prywatna firma zajmująca się cyberbezpieczeństwem, która wykryła wyciek - Area 1, założona przez trzech byłych urzędników amerykańskiej Agencji Bezpieczeństwa Narodowego (NSA). "New York Times" pisze w środę, że Area 1 udostępniła jego redakcji ponad 1,1 tys. zhakowanych unijnych depesz. Kradzież wrażliwych dokumentów obnażyła "zadziwiająco słabe zabezpieczenia rutynowej komunikacji między urzędnikami UE" mimo podobnych wycieków w poprzednich latach - ocenia "NYT". Gazeta podkreśla, że hakerzy za pomocą kampanii standardowych ataków phishingowych wobec dyplomatów cypryjskich zdołali przedostać się do systemu rządowego Cypru i w ten sposób zdobyli hasła dające im dostęp do sieci łączności całej Unii Europejskiej (COREU). Ogółem hakerzy włamali się do wewnętrznych sieci ponad 100 organizacji i instytucji, w tym także ONZ, największej amerykańskiej centrali związkowej AFL-CIO oraz ministerstw spraw zagranicznych i finansów wielu krajów. Materiały wykradzione AFL-CIO dotyczyły negocjacji w sprawie Porozumienia Transpacyficznego (TPP) o handlu, z którego Chiny są wyłączone, a część materiałów z ONZ dotyczyła okresu w 2016 roku, w którym Korea Północna dokonywała prób rakietowych. Materiały z COREU dają obraz "UE próbującej zrozumieć polityczny zamęt" w pozostałych regionach świata - pisze "NYT". Zawierają m.in. notatki służbowe z rozmów unijnych przedstawicieli z przywódcami Chin, Arabii Saudyjskiej, ale też obserwacje, raporty i analizy na temat ważnych wydarzeń na świecie. Wiele z nich to rutynowa korespondencja dyplomatów, w tym regularne raporty z miejsc takich jak Kosowo, Serbia, Albania, Rosja, Chiny, Ukraina i USA, opisy rozmów z przywódcami i dyplomatami innych krajów oraz wizyt w krajach spoza UE. Inne dotyczyły spraw kluczowych, takich jak "polityka zagraniczna i europejskie strategie w kwestiach takich jak handel, walka z terroryzmem, migracja, rozszerzenie (UE)", które - jak wskazuje "NYT" - "mogłyby zostać wykorzystane przez Chiny i inne kraje szukające przewagi" nad UE. Część skradzionych depesz unijnych dyplomatów dotyczyła działań podejmowanych przez Rosję, by osłabić Ukrainę; w jednym z tych dokumentów wyrażono opinię, że po nielegalnej rosyjskiej aneksji Krym został zamieniony w "strefę, w której być może już zostały rozmieszczone głowice nuklearne". Było też pytanie o to, czy należy zezwolić na wjazd byłego wiceszefa MSZ Rosji Dmitrija Rogozina, objętego unijnymi sankcjami, do Austrii na międzynarodową konferencję poświęconą "pokojowemu wykorzystaniu przestrzeni kosmicznej". Inne dotyczyły spotkania prezydentów USA i Rosji, Donalda Trumpa i Władimira Putina, w Helsinkach, które w ocenie unijnych dyplomatów było "sukcesem (przynajmniej dla Putina)". Dyplomaci opisywali też wysiłki podejmowane przez Biały Dom, aby skorygować nieplanowane wypowiedzi Trumpa z tego spotkania, w tym zgodę na przesłuchanie przez Rosjan byłych amerykańskich dyplomatów w zamian za możliwość przesłuchania Rosjan oskarżonych w śledztwie ws. Russiagate. Według jednej z depesz urzędnicy w Białym Domu zapewniali, że zgoda ta zostanie wycofana. W depeszy z 7 marca mowa jest z kolei o napięciach w relacjach UE-USA i o próbach ich łagodzenia w odpowiedzi na "początkowe negatywne podejście (strony amerykańskiej - PAP) do UE, które wytworzyło dużą niepewność". Autorka depeszy, wiceszefowa przedstawicielstwa UE w Waszyngtonie Caroline Vicini zalecała unijnym dyplomatom, by określali USA jako "naszego najważniejszego partnera" także wówczas, gdy Unia kłóciła się z Trumpem o "kwestie, w których nie zgadzamy się z USA (np. klimat, handel, irańska umowa atomowa)". Zaleca im się też zwracanie się bezpośrednio do amerykańskiego Kongresu, z pominięciem Trumpa. W innej depeszy zawarto szczegółową analizę rozmów między przedstawicielami UE i prezydentem Chin Xi Jinpingiem. Xi miał zadeklarować, że jego kraj "nie ugnie się przed zastraszaniem" ze strony USA, "nawet jeśli wojna handlowa miałaby zaszkodzić wszystkim". "Chiny nie są już zacofanym krajem" - miał powiedzieć. Według Area 1 metody hakerów przypominają sposób działania elitarnej jednostki Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej, nazywanej Siłami Wsparcia Strategicznego. "(...) Nie ulega wątpliwości, że ta kampania (cyberataków) jest powiązana z chińskim rządem" - ocenił ekspert Area 1 Blake Darche. Wiadomości o wyższym stopniu tajności przechowywano w oddzielnym systemie, które obecnie jest modernizowany i zastępowany lepszym, a dyplomatyczne depesze dotyczące decyzji światowych mocarstw w sprawie umowy nuklearnej z Iranem są w innej, odciętej od internetu bazie - podali unijni urzędnicy cytowani przez "NYT".