Taki dwubiegunowy układ wyłonił się - jej zdaniem - w wyniku niedzielnych wyborów prezydenckich i wyborów mera Kijowa. Zwycięzcami są właśnie Petro Poroszenko i Witalij Kliczko. Lider partii UDAR Kliczko zrezygnował z kandydowania na urząd prezydenta udzielając poparcia biznesmenowi Poroszence, a ten z kolei poparł go w wyborach mera Kijowa. Kadencja parlamentu wyłonionego w wyborach z 2012 roku upływa dopiero w 2017 roku. Główną siłą polityczną jest w nim obecnie Batkiwszczyna Julii Tymoszenko, która w wyborach prezydenckich była kontrkandydatką Poroszenki; zdobyła ok. 13 proc. głosów i zajęła drugie miejsce. "Ukraińskie życie polityczne na krótką metę stanie pod znakiem sojuszu Poroszenko-Kliczko i ich odwrócenia się od partii Julii Tymoszenko" - napisała Dhand w poniedziałkowym komentarzu. "W zależności od sytuacji w sferze bezpieczeństwa kraju, zanosi się na to, że na jesieni mogą zostać rozpisane wybory parlamentarne, by nowy układ polityczny znalazł odzwierciedlenie w składzie Rady Najwyższej" - twierdzi ekspertka. "Z punktu widzenia Poroszenki główna korzyść układu z Kliczką polega na tym, że jest alternatywą dla obecnego układu rządowego. Jeśli chodzi o Kliczkę, to może on aspirować do (obsadzenia swoimi ludźmi) niektórych resortów w rządzie i stanowisk gubernatorów obwodów" - zaznacza Dhand. "UDAR najprawdopodobniej zdobędzie większość w nowej radzie miejskiej Kijowa, a popularność tej partii może pomóc Poroszence w wytyczeniu bardziej pragmatycznego kursu i zrównoważyć braki jego własnej partii Solidarność, znajdującej się na marginesie ukraińskiego życia politycznego" - dodaje. "Utrzymanie jedności Ukrainy za cenę dopuszczenia dalej idącej decentralizacji może być bardziej realistyczną opcją pod rządami układu Poroszenko-Kliczko" - ocenia Dhand.