Układ jest zgodny z wizją światowego rozbrojenia atomowego lansowaną przez administrację Obamy od początku jego rządów. Ma obowiązywać przez 10 lat z możliwością przedłużenia o 5 lat. Ogłaszając wiadomość o uzgodnieniu traktatu, Obama na specjalnie zwołanej zaraz po rozmowie telefonicznej konferencji prasowej w Białym Domu, podziękował Miedwiediewowi za współpracę i podkreślił, że traktat jest wyrazem "resetowania" stosunków USA z Rosją. W podobnym duchu wypowiedziała się sekretarz stanu Hillary Clinton, która w ostatniej fazie negocjowała traktat w Moskwie. - Jest to znaczący krok w naszej współpracy z Rosją. Będziemy się jeszcze nie zgadzali w różnych sprawach, ale ten traktat pokazuje, że cierpliwa dyplomacja może przybliżyć realizację naszych interesów bezpieczeństwa narodowego - powiedziała. Miedwiediew ocenił, że nowy układ respektuje równowagę interesów rosyjskich i amerykańskich. Nowy traktat ma zastąpić wygasły w grudniu układ START, zawarty między USA a ZSRR w 1991 r. Nowy układ ogranicza liczbę głowic nuklearnych do 1550 po obu stronach, co oznacza, że będzie ich o 30 procent mniej niż zezwalał poprzedni traktat. Redukuje także środki przenoszenia broni nuklearnej - ogranicza do 700 (po obu stronach) liczbę rozmieszczonych rakiet międzykontynentalnych (ICBM), rakiet wystrzeliwanych z łodzi podwodnych (SLBM) i ciężkich bombowców przystosowanych do przenoszenia ładunków nuklearnych. Przewiduje również metody weryfikacji powyższych ograniczeń, m.in. inspekcje na miejscu i wymianę danych. Sprawa kontroli przestrzegania traktatu była jednych z głównych punktów spornych w rokowaniach. Biały Dom podkreślił, że traktat nie ogranicza planowanej przez USA rozbudowy systemów obrony antyrakietowej. - Traktat nie zawiera żadnych ograniczeń testowania, rozbudowy i rozmieszczania obecnych lub planowanych programów amerykańskiej obrony rakietowej - czytamy w komunikacie o układzie. Rosja usiłowała w rokowaniach włączyć do traktatu ograniczenia dotyczące systemów obrony rakietowej. Krytycy planowanego układu zwracali wcześniej szczególną uwagę na weryfikację i obronę rakietową. Sugerowali, że administracja Obamy, w dążeniu do poprawy stosunków z Rosją, jest gotowa ustąpić jej w tych kwestiach. Konserwatyści wyrażali też opinie, że układ leży bardziej w interesie Rosji niż USA, gdyż rosyjski arsenał nuklearny jest bardziej zdewastowany i musiałby zostać i tak zmniejszony w najbliższych latach. W pierwszych komentarzach po porozumieniu Obama-Miedwiediew podkreśla się jednak, że traktat jest sukcesem USA. Stawia bowiem amerykańskiego prezydenta w bardzo korzystnej sytuacji przed wyznaczonym na 12-13 kwietnia szczytem nuklearnym w Waszyngtonie. Redukcja strategicznej broni atomowej w USA i Rosji daje Obamie mocny argument w przekonywaniu innych państw nuklearnych oraz tych, które planują wejść w posiadanie tego rodzaju broni, żeby także dążyć do nuklearnego rozbrojenia. Jest to także argument na rzecz walki z rozprzestrzenianiem broni nuklearnej, aby nie wpadła w ręce terrorystów.