Premier zaprzysiężonego w środę rządu frankofońskiej prowincji Pauline Marois powiedziała, że stoi na czele separatystycznego gabinetu. "Jesteśmy przekonani, że przyszłość Quebecu to przyszłość suwerennego kraju. Pozostanie prowincją Kanady jest dla Quebecu ryzykiem nie do przyjęcia" - podkreśliła. Jak skomentował dziennik "National Post", działania quebeckich niepodległościowców graniczą jednak z farsą. "Podczas próby odseparowania partii od wszelkich widocznych związków z monarchią, ministrowie zostali zaprzysiężeni przez przedstawiciela monarchii brytyjskiej w prowincji (lieutenant-governor of Quebec) podczas ceremonii za zamkniętymi drzwiami, jeszcze przed oficjalną uroczystością publiczną w parlamencie" - zauważa gazeta. Kanadyjskie media z uwagę obserwowały wydarzenia w quebeckim parlamencie już od poniedziałku, czyli od dnia zaprzysiężenia 54 parlamentarzystów będących członkami PQ w liczącym 125 członków Zgromadzeniu Narodowym prowincji Quebec. Partia Quebecka postanowiła zdjąć na czas uroczystości kanadyjską flagę. Tzw. pequiści, mimo całej niechęci do Kanady, przysięgać jednak musieli na wierność królowej Elżbiecie II, będącej formalnie głową państwa. Zniknięcie flagi kanadyjskiej zostało zresztą odnotowane przez media bez zdziwienia, bo od 1994 roku usuwano już flagę z klonowym liściem, pozostawiając tylko flagę prowincji z kwiatami lilii. Następnego dnia flaga kanadyjska powróciła na czas zaprzysiężenia nieseparatystycznych deputowanych. Dziennik "Globe and Mail" zwrócił uwagę, że obecnie poparcie dla separatystów jest najniższe w historii, dodając że "mniejszościowy rząd musi ograniczać swoje separatystyczne ambicje". Po dziewięciu latach rządów liberałów, którzy dwa tygodnie temu otrzymali 31,2 proc. głosów, na PQ głosowało w prowincji 31,93 proc. wyborców. Wśród planów nowego rządu jest m.in. likwidacja podwyżek czesnego na uczelniach, czyli powodu wielomiesięcznych starć studentów z poprzednim rządem, wprowadzenie nowych zasad finansowania partii, karta laickości, problemy korupcji, kwestie opieki zdrowotnej i nowe prawo dotyczące języka francuskiego, będącego jednym z dwóch oficjalnych języków Kanady. Quebec ma własne przepisy dotyczące używania języka francuskiego, tzw. Loi 101, a z wcześniejszych wypowiedzi członków rządzącej obecnie partii wynikało, że PQ będzie chciała dodatkowo zaostrzyć te przepisy. "Wobec utrudnionego prowadzenia wielkich projektów, PQ musi ograniczyć się do niewielkich i ostatecznie nieistotnych gestów. Kanadyjska flaga może być chowana do pakamery, lieutenant-governor może być traktowany jak persona non grata, ale jest to +rząd niepodległościowy+ tylko w wyobraźni pani Marois" - ocenił "National Post".