Brytyjski dziennik omówił najnowszy raport na temat śmierci Hammarskjolda, przekazany w sierpniu obecnemu szefowi ONZ Antonio Guterresowi. Raport wziął pod uwagę dowody nieujawniane wcześniej przez rządy USA, Wielkiej Brytanii, Belgii, Kanady i Niemiec. Szwed Hammarskjoeld, w historii ONZ jej drugi sekretarz generalny, poniósł śmierć razem z członkami delegacji oraz szwedzką załogą samolotu Douglas DC-6 w katastrofie na terytorium brytyjskiego protektoratu Północnej Rodezji (dzisiejsza Zambia). Leciał do Katangi, zbuntowanej najbogatszej prowincji Konga, będącej obecnie częścią Demokratycznej Republiki Konga. Chciał wynegocjować rozejm między rządem a rebeliantami wspieranymi przez górnicze koncerny (Union Miniere) i europejskich najemników. Pośmiertnie otrzymał Pokojową Nagrodą Nobla. Dwa śledztwa w sprawie katastrofy przeprowadzone bezpośrednio po niej przez Brytyjczyków wskazywały na błąd pilota. Po latach niezależne dochodzenie podjęte przez Szweda Gorana Bjoerkdahla, pracownika organizacji pomocowej i Brytyjkę Susan Williams, badaczkę z londyńskiego Instytutu Studiów nad Wspólnotą Brytyjską i autorkę książki z 2011 roku "Who Killed Hammarskjoeld?" (Kto zabił Hammarskjoelda?) przekonało ONZ do ponownej oceny dowodów w tej sprawie. Bjoerkdahl twierdził, że Hammarskjoeld został zamordowany. W lutym bieżącego roku tanzańskiemu sędziemu Mohammedowi Chande Othmanowi kierującemu specjalnym panelem ONZ ds. zbadania okoliczności śmierci Hammarskjoelda powierzono sporządzenie raportu na ten temat. Według niego rządy USA i Wielkiej Brytanii przejęły radiowe komunikaty z obszaru i czasu katastrofy. Odtajnienie ich treści mogłoby wyjaśnić okoliczności katastrofy sprzed 56 lat - pisze gazeta, której dziennikarze widzieli raport Othmana. Wśród ustaleń raportu znalazły się też następujące fakty: W lutym 1961 roku Francja potajemnie dostarczyła rebeliantom w Katandze trzy samoloty wojskowe Fouga. Były one używane do ataków w powietrzu, latały nocą, startując z nieutwardzonych pasów startowych w Katandze. Pojawiły się nowe dowody wzmacniające zeznania francuskiego dyplomaty Claude'a de Kemoularii, byłego asystenta Hammarskjoelda, który twierdził, że w 1967 roku belgijski pilot nazywany Beukelsem i latający jako najemnik rebeliantów mówił mu, że oddał ostrzegawcze strzały, aby zawrócić nadlatujący do Ndoli samolot, i przypadkowo uszkodził skrzydło. Othman nie był w stanie w czasie, którym dysponował, ustalić tożsamości Beukelsa. Władze brytyjskie i rodezyjskie w czasie katastrofy przejmowały komunikaty ONZ i miały swoje służby operacyjne w jej rejonie. W archiwach brytyjskich mogą zatem znajdować się nieodtajnione potencjalne dowody kluczowe - wymienia dalej gazeta.W Ndoli i jej okolicach USA miały w nocy, podczas której doszło do katastrofy, wyrafinowany sprzęt lotniczy oraz swoich szpiegów i wojskowych i - jak pisze "The Guardian" - "Waszyngton powinien być w stanie dostarczyć bardziej szczegółowych informacji". Według Othman wcześniejsze dochodzenia nie brały pod uwagę świadectw miejscowych świadków, którzy widzieli drugi samolot i błyski na niebie w nocy katastrofy samolotu sekretarza generalnego ONZ. "Nie doceniono" też świadectwa Harolda Juliena, funkcjonariusza bezpieczeństwa, który mówił personelowi medycznemu, że przed samą katastrofą widział "iskry na niebie". Julien, jedyny człowiek ocalały z katastrofy, zmarł sześć dni po niej. “Na podstawie wszystkich dostępnych nam informacji wydaje się prawdopodobne, że przyczyną katastrofy mógł być zewnętrzny atak lub groźba, czy to na drodze ataku bezpośredniego, czy poprzez spowodowanie chwilowej dystrakcji pilotów" - cytuje gazeta konkluzję raportu Othmana. Samolot, którym leciał Hammarskjoeld, "mógł zostać ostrzelany", zanim uległ katastrofie, a "dowodów na to nie można tak łatwo odrzucić". Othman twierdzi, że "ciężar dowodu spoczywa teraz na państwach członkowskich, aby wykazały, iż przeprowadziły pełny przegląd doniesień i archiwów im dostępnych bądź będących w ich posiadaniu, włącznie z tajnymi, pod kątem informacji potencjalnie związanych (z katastrofą - PAP)". Tanzański sędzia powiedział - relacjonuje gazeta - że informacje te to przede wszystkim komunikaty z nasłuchu radiowego i wezwał kraje, które mogą je mieć, takie jak USA i Wielka Brytania, do wyznaczenia "niezależnych przedstawicieli wyższej rangi" do przeszukania archiwów. Othmanowi chodzi o wiadomości "dotyczące tego, co zdarzyło się w ostatnich minutach lotu" DC-6 z Hammarskjoeldem na pokładzie i które "mogłyby albo potwierdzić, albo obalić jedną lub więcej z istniejących hipotez" na temat katastrofy.