Przewodniczący Rady Europejskiej Herman Van Rompuy rozesłał w nocy do krajów członkowskich najnowszy projekt budżetu na lata 2014-2020, do którego dotarło Polskie Radio. Ze wstępnych szacunków polskich ekspertów wynika, że z funduszy spójności Warszawa dostanie o ponad 3 miliardy euro mniej niż przewidywała to propozycja Komisji - choć więcej niż dawał jej pod koniec października Cypr, kierujący obecnie pracami Unii. Pula dostępnych środków wyniesie niecałe 74 miliardy euro. Stanie się tak dzięki zwiększeniu limitu dostępnych funduszy do 2,4 procent PKB. Eksperci zastrzegają jednak, że cały czas analizują nowy projekt budżetu i przeliczają wszystkie zapisy, które mogłyby uszczuplić pulę pieniędzy dostępną dla Polski. Ostrze cięć dotknie bardziej niż pierwotnie zakładano Wspólną Politykę Rolną, w tym dopłaty dla rolników. Niepokojący może być też zabieg podziału krajów należących do klubu przyjaciół polityki spójności. Herman Van Rompuy przewidział "prezenty" dla państw Południa boleśnie odczuwających kryzys. Tak nazywane są przez unijnych dyplomatów zapisy, które sprawią, że Hiszpania, Grecja czy Portugalia będą miały większy dostęp do unijnych funduszy spójności. W sumie wydatki we wspólnej kasie zostały zredukowane o prawie 75 miliardów euro w porównaniu z propozycją Komisji, która ustaliła budżet na prawie bilion euro. Planowane ograniczenia wydatków są większe niż poprzednie, przygotowane przez Cypr, choć sprawiedliwiej podzielone i dotykają wszystkich obszarów w europejskim budżecie proporcjonalnie. Teraz kraje członkowskie analizują najnowsze propozycje. Premier Donald Tusk, komentując zapowiadane cięcia przyznał, że są bardziej zrównoważone, ale podkreślał, że taki projekt jest nie do zaakceptowania. Podobnie powie zapewne premier Wielkiej Brytanii David Cameron, choć z innego powodu. Londyn żąda bowiem jeszcze większych oszczędności - od 150 do nawet 200 miliardów euro. Europejscy przywódcy będą szukali porozumienia w tej sprawie na przyszłotygodniowym szczycie w Brukseli.