W ostatnim czasie Francja wymienia stare samoloty służbowe swoich przywódców. Na potrzeby wizyt rządowych czekają dwie nowe maszyny Falcon 7X, a od jesieni tego roku prezydent Sarkozy ma podróżować nowym airbusem A330-200. Tygodnik satyryczny "Le Canard Enchaine" - znany także z całkiem poważnych informacji - twierdzi, że prezydencki airbus w wersji VIP z 60 miejscami odbył niedawno pomyślnie "dyskretne" testy w południowo-zachodniej Francji. Gazeta interesuje się szczególnie wyposażeniem samolotu. Według niej, w przyszłym "Air Sarko One" znajduje się - oprócz np. sali konferencyjnej dla dwunastu osób, wraz z komputerami, internetem i faksem - palarnia, gdyż Sarkozy przyznaje się, że ma słabość do cygar. Jak twierdzi tygodnik, niespodziewane kontrowersje wzbudziło wyposażenie łazienki. Prezydent nalegał bowiem na zainstalowanie wanny, nie godząc się na zwykłą kabinę prysznicową. I, według gazety, postawił na swoim, choć ponoć technicy tłumaczyli mu, że w wypadku dużych turbulencji woda z wanny może się rozlać po całym samolocie. Pytany przez dziennikarzy o kwestię wanny, rzecznik rządu Luc Chatel przyznał w środę, że "nie zna szczegółów przyszłego samolotu" szefa państwa, jednak odparł zarzut o upodobanie Sarkozy'ego do luksusu. "Nie ma w nim (samolocie) nic ostentacyjnego, jest natomiast wola, by mieć wyposażenie godne piątej potęgi świata" - oznajmił rzecznik. Łączny koszt nowego airbusa - zakup oraz konieczna adaptacja wnętrza - wyniósł, według mediów, około 180 milionów euro. Zakup luksusowego samolotu wywołał oskarżenia szefa państwa o rozrzutność, m.in. ze strony byłej socjalistycznej kandydatki na prezydenta Segolene Royal. Media francuskie przypominają, że w ubiegłym roku przed podróżą Sarkozy'ego do Afryki doszło do awarii silnika prezydenckiego airbusa przy próbie startu na francuskim lotnisku. Pasażerowie samolotu, m.in. Sarkozy i czterech ministrów, musieli przesiąść się do innej maszyny.