Zapowiedziana decyzji wywołała we wtorek debatę w miejscowych mediach, które zwracały uwagę, że za zastępujące jednorazówki torby papierowe klienci będą musieli płacić po pięć centów. Jak zarazem przekonywały, ograniczenie niekoniecznie przysłużą się ochronie środowiska. Są wyjątki Zakaz toreb plastikowych ma wejść w życie 1 marca przyszłego roku. Gubernator Andrew Cuomo, który sygnował symbolicznie w Dniu Ziemi ustawę w tej sprawie, nazywał jednorazówki plagą. Mówił, że powiększają m.in. sterty śmieci i zanieczyszczają oceany. Ustawa zawiera pewne wyjątki. Obejmują sprzedaż w sklepach wędlin i gazet, a w restauracjach pakowanie jedzenia na wynos. W użyciu pozostaną plastikowe worki na śmieci i inne torby, które konsumenci kupują luzem. Dochód z opłat za papierowe torby w wysokości dwóch centów za sztukę ma trafić do władz powiatu lub miasta, a trzy centy zasilić kasę stanu. 23 miliardy foliówek rocznie Według szacunków, które przytacza "Forbes", Nowy Jork zużywa 23 miliardy plastikowych toreb rocznie, z czego 50 procent trafia na wysypiska śmieci wokół miasta oraz do dróg wodnych. Zakaz ma zaoszczędzić około 12 mln. baryłek ropy rocznie, niezbędnych dla produkcji toreb plastikowych, używanych przez Nowy Jork. Papier nie rozwiąże problemu? Jednocześnie jednak w mediach pojawiły się opinie, podważające zbawienne skutki przejścia na papier dla środowiska naturalnego. Jak wynika z raportu, przywołanego przez gubernatora zespołu pod kierunkiem stanowego komisarza ds. ochrony środowiska Basila Seggosa, papierowe torby zajmują znacznie więcej miejsca niż plastikowe. Do ich transportu trzeba zatem użyć więcej ciężarówek, co wiąże się z nasileniem wydzielania dwutlenku węgla. Opracowanie zwraca uwagę, że plastikowa torba kosztuje detalistę od jednego do półtora centa, podczas gdy papierowa bez uchwytów od 5 do 7 centów, a z uchwytami ok. 7 do 10 centów. "Wszyscy wiedzą, że po przejściu na papier, po prostu przechodzi się z jednego typu zagadnień środowiskowych do innego" - mówiła cytowana w należącym do sieci US Today "Democrat&Chronicle" Elizabeth Moran, dyrektor ds. polityki środowiskowej New York Public Interest Research Group. Jednym z dziewięciu radnych, którzy głosowali przeciw ustawie, był demokrata Robert F. Holden, reprezentujący zamieszkałe przez Polaków rejony dzielnicy Queens, w tym Glendale, Maspeth, Middle Village oraz Ridgewood. Argumentował, że opłaty uderzą w kieszenie klientów. Cuomo bagatelizował we wtorek głosy wskazujące na niewygody związane z planowanymi zmianami. Używanie papieru, tłumaczył, sprawdzało się przez całe pokolenia. Wyznał też, że cokolwiek robi, zawsze rodzi to krytyczne uwagi. "Ale spójrzmy na drugą stronę. Te (plastikowe) torby nigdy nie znikają. (...) Idziesz do miasta i widzisz je wiszące na drzewach jak dziwaczne ozdoby świąteczne" - zauważył gubernator. "New Jork Times" przytoczył wypowiedź sponsora ustawy, demokratycznego radnego miejskiego z Brooklynu Brada Landera, którego zdaniem należy zmienić kulturę jednorazowego użytku różnych rzeczy. Przyznał on, że jest to celem władz miejskich. Opłaty za papierowe torby uzasadniał pragnieniem, by zniechęcić do tego ludzi na rzecz toreb wielokrotnego użytku. "Aby wyprodukować torby papierowe, wycina się wiele drzew, zużywa się dużo wody i środków chemicznych. Ten proces nie jest w sumie doskonały dla środowiska" - ocenił. Jak dodał, osoby otrzymujące bony żywnościowe lub inne formy pomocy rządowej mają być zwolnione z opłat. Część z opłat pomoże natomiast sfinansować program zapewnienia bezpłatnych toreb wielokrotnego użytku. Nowy Jork jest trzecim po Kalifornii i Hawajach stanem, który redukuje używanie plastikowych toreb. Łącznie mieszka tam 60 milionów ludzi, ok. 18 proc. populacji USA. Zgodnie z szacunkami z roku 2014 przeciętna rodzina amerykańska zużywała 1500 jednorazowych plastikowych toreb rocznie. Z Nowego Jorku Andrzej Dobrowolski