Styropianowe opakowania to zmora ekologów. - Są gorsze od karaluchów - oceniła przewodnicząca rady miasta Nowego Jorku Christine Quinn. Z tą dużą różnicą, że nie ulegają biodegradacji. Ale pomysł, by wprowadzić zakaz stosowania styropianowych pojemników na dania na wynos i kubków na kawę w nowojorskich barach, restauracjach i stołówkach szkolnych wyszedł od burmistrza Bloomberga. Ogłosił go w czwartek podczas swego ostatniego orędzia o stanie miasta. Po 12 latach na urzędzie, burmistrz kończy w tym roku trzecią i ostatnią kadencję. - Możemy żyć bez tego (styropianowych opakowań), a nawet możemy żyć dłużej - powiedział Bloomberg. By propozycja stała się prawnie wiążąca, wymagana jest zgoda rady miejskiej. Ale jak zapewnia Quinn, rada jest otwarta na tę propozycję. Dzięki zakazowi miasto może bowiem zaoszczędzić milion dolarów rocznie. Styropianowe opakowania zwiększają koszty recyklingu każdej tony odpadów o 20 dolarów, a to dlatego, że plastikową piankę trzeba oddzielić od pozostałych ulegających degradacji śmieci. Szacuje się, że rocznie na wysypiska trafia 20 tys. ton produktów styropianowych. W swym ostatnim orędziu Bloomberg zapowiedział też inne propozycje na rzecz ochrony środowiska. Chce, by jeszcze w tym roku na ulice Nowego Jorku trafiło tysiąc kolejnych kontenerów do segregacji śmieci. Zapowiedział też przetwarzanie na większą skalę niezjedzonej żywności ze stołówek zakładowych i szkolnych. "New York Times" przypomina, że Bloomberg był pionierem w USA we wprowadzaniu zakazu palenia w miejskich parkach, w tym w Central Parku. Poza tym, w ramach walki z otyłością burmistrz wprowadził zakaz sprzedaży w barach i restauracjach wysokosłodzonych napojów w butelkach o pojemności powyżej pół litra. Ale jeśli chodzi o zakaz stosowania styropianowych opakowań do dań na wynos, Nowy Jork jest w tyle za Los Angeles, San Francisco i Seattle, które już wprowadziły podobne zakazy.