Radio publiczne NPR poinformowało, powołując się na dyrektor Human Society (HS) Kelly Donithan, że pumę nazwaną Sasha, postanowił oddać jej właściciel. HS w porozumieniu z nowojorskim Departamentem Policji, stanowym Departamentem Ochrony Środowiska i zoo, zdecydowało o przekazaniu zwierzęcia do schroniska, Turpentine Creek Wildlife Refuge, w Arkansas. - Nigdy nie widziałam pumy w środowisku naturalnym, ale widziałam je na smyczy, wtłoczone do klatek i płaczące za swoimi matkami, kiedy wyrwali je od nich hodowcy. Widziałem też złamane serca właścicieli, jak w tym przypadku (...) ponieważ kupowali je nie jako dzikie zwierzęta i zdruzgotane zostały ich fałszywe marzenia, że mogą z nich zrobić dobre zwierzęta domowe - mówiła Donithan. Miała dużo szczęścia Jej zdaniem ważąca 40 kg Sasha miała stosunkowo dużo szczęścia. Jej właściciele ostatecznie uznali, że dziki kot nie nadaje się do życia w mieszkaniu.- Łzy właściciela i jej żałosne odgłosy, kiedy ją odbieraliśmy boleśnie przypominały wiele ofiar tego horrendalnego handlu i mitu, że dzikie zwierzęta mogą być gdziekolwiek indziej, niż na wolności - podkreśliła Donithan. Komisarz Departamentu Ochrony Środowiska Basil Seggos zwrócił uwagę, że młoda puma "może wyglądać słodko i przymilnie". Kiedy jednak wyrośnie "może stać się nieprzewidywalna i niebezpieczna." NPR przytacza też wypowiedź dyrektora zoo na Bronxie Jima Brehenya. W jego opinii handel egzotycznymi zwierzętami nie przyczynia się do ochrony zagrożonych gatunków.- Te zwierzęta często kończą w bardzo złych sytuacjach, trzymane przez osoby prywatne, które nie mają zasobów, odpowiednich obiektów, wiedzy i doświadczenia, aby zapewnić zwierzętom najbardziej podstawowe potrzeby - przekonywał Breheny.Jak dodał oprócz problemów związanych z dobrostanem zwierząt, trzymanie dużych kotów przez osoby prywatne stwarza realne zagrożenie. Może być niebezpieczne dla właściciela, jego rodziny i całej społeczności.