Nowy dowódca zapowiedział na uroczystości w Mons, że NATO w dalszym ciągu będzie stosowało środki odstraszające Rosję, tak jak robi to od niemal dwóch lat. Generał Scaparrotti skomentował w ten sposób zapowiedzi rosyjskiego ministra obrony Siergieja Szojgu. Minister mówił, że Rosja utworzy trzy nowe dywizje w rejonie granic z Polską i krajami bałtyckimi w odpowiedzi na plany NATO przysłania na wschód Europy czterech batalionów wojska. Generał Curtis Scaparrotti mówił też, że nie można całkowicie likwidować kontaktów z Rosją. "Wierzę, że powinna między nami istnieć komunikacja, aby nie doszło do wypadku czy błędu. Ale powiem też, że oczekujemy, że Rosja będzie stosować się do międzynarodowych norm i prawa. Tak długo jak to nie nastąpi, ta komunikacja będzie ograniczona" - mówił Scaparrottu. Sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg przypomniał, że zwiększanie sił Sojuszu na wschodzie to odpowiedź na rosyjskie działania na Ukrainie. "Przed nielegalną aneksją Krymu i rosyjskimi działaniami destabilizacyjnymi na wschodzie Ukrainy NATO nie miało żołnierzy w krajach bałtyckich i nie podejmowało środków zabezpieczenia i innych działań, jakie wkrótce ujrzą światło dzienne" - podkreślił Stoltenberg. Ostateczne decyzje o zwiększeniu sił NATO na wschodzie Europy mają zapaść na lipcowym szczycie Paktu w Warszawie. Nowy Naczelny Dowódca Sojuszniczych Sił Europy ma 60 lat i pochodzi z Ohio. Jest czterogwiazdkowym generałem. To najwyższy stopień w amerykańskiej armii. Ostatnio dowodził oddziałami sił Stanów Zjednoczonych w Korei Południowej, a wcześniej m.in. w Afganistanie, Iraku, Rwandzie oraz w Bośni i Hercegowinie. Był też dowódcą elitarnej 82. dywizji powietrzno-desantowej USA.