Minister spraw wewnętrznych Indii Shivraj Patil złożył w niedzielę dymisję w związku z zamachami terrorystycznymi w Bombaju. Zrezygnował też doradca ds. bezpieczeństwa narodowego. Premier Manmohan Singh zapowiedział, że umocni i usprawni indyjskie siły antyterrorystyczne. Prezydent Pakistanu Asif Ali Zardari powiedział, że jeśli dostanie dowody na zaangażowanie w zamachy grup lub osób pochodzących z jego kraju, to będzie działał szybko. "Jeśli dostanę dowody obciążające jakakolwiek osobę lub grupę w jakiejkolwiek części mojego kraju, to podejmę szybkie działania w świetle dowodów i przed całym światem" - powiedział Zardari w wywiadzie dla telewizji CNN-IBN. Prezydent zaapelował też, by Indie nie reagowały na ataki w Bombaju w sposób przesadny. Wcześniej za zamachy w Bombaju minister spraw zagranicznych Indii Pranab Mukherjee obciążył "elementy" w Pakistanie. Wezwał Islamabad do zlikwidowania infrastruktury, która służy rebeliantom. Pakistan kategorycznie zaprzeczał jakimkolwiek powiązaniom z tymi atakami i zdecydowanie je potępił. Indyjska agencja prasowa PTI podała w niedzielę, że rząd Indii rozważa zawieszenie procesu pokojowego z Pakistanem w następstwie ataków terrorystycznych w Bombaju. "Niektórzy członkowie rządu uważają, że Indie powinny zawiesić proces pokojowy i rozmowy, by pokazać że nie podchodzimy do masakry w Bombaju łagodnie" - cytuje PTI oficjalne źródło pragnące zachować anonimowość. Rząd "w tym premier Manmohan Singh jest głęboko wstrząśnięty, ponieważ ma wrażenie, że Pakistan nie dotrzymał obietnicy danej na najwyższym szczeblu, że skończy z terroryzmem skierowanym przeciwko Indiom" - dodaje PTI. Polski europoseł Jan Masiel, świadek zamachów Bombaju, zapowiedział po powrocie do Polski, że w swojej dalszej pracy w Parlamencie Europejskim w większym stopniu zajmie się sprawami terroryzmu. Dopiero w sobotę władze indyjskie mogły poinformować o zakończeniu operacji komandosów w hotelu Taj Mahal, okupowanego przez terrorystów. Ten luksusowy hotel był ostatnim miejscem, w którym po blisko 60 godzinach od pierwszego zamachu ukrywali się jeszcze terroryści. Podając mniejszą niż poprzednio liczbę ofiar zamachów sztab antykryzysowy stanu Maharasztra przyznał, że po atakach niektóre ciała policzono w szpitalach dwa razy. Władze zaznaczają, że bilans wciąż może ulec zmianie w miarę jak odnajdywane są nowe ciała. W szpitalach przebywało w niedzielę 293 rannych. W atakach na główny dworzec kolejowy Bombaju, popularną restaurację, ośrodek kultury żydowskiej i dwa luksusowe hotele zginęło co najmniej 28 obcokrajowców. Dziennik "Times of India" napisał w sobotę, że kilku zamachowców z Bombaju odwiedziło to miasto przed kilkoma miesiącami i mieszkało w Indiach, udając studentów. "Times of India" podkreśla, że większość napastników pochodziła z Pakistanu, lecz podawali się za Malezyjczyków.