"Mogę tylko powtórzyć to, co mówił na ten temat nasz prezydent, w szczególności, że jest to sprawa rosyjskich władz. (Prezydent Rosji) Władimir Władimirowicz (Putin - PAP) zdecydował o mianowaniu nowego ambasadora - my nie jesteśmy przeciw" - oświadczyła Ejsmant. "O poprzednim nic złego nie możemy powiedzieć" - dodała. We wtorek Putin odwołał dotychczasowego ambasadora Rosji w Mińsku Michaiła Babicza i powołał na to stanowisko senatora Dmitrija Mieziencewa. Media na Białorusi zarzucały Babiczowi "pouczanie Mińska"; był on także krytykowany przez białoruskie MSZ ustami jego rzecznika Anatola Hłaza. Hłaz zarzucał mu m.in., że "nie widzi różnicy pomiędzy niezależnym krajem a rosyjskim okręgiem federalnym". "To, co nie udało się siłom zewnętrznym w ciągu kilku dziesięcioleci, udaje się panu Babiczowi dosłownie w ciągu kilku miesięcy" - mówił rzecznik MSZ, zarzucając rosyjskiemu dyplomacie "niszczenie bliskich i przyjaznych relacji dwóch bratnich narodów". Według białoruskich analityków Mińskowi zależało na odwołaniu Babicza. Prognozują oni jednak, że Moskwa może zażądać czegoś w zamian, np. realizacji umowy o państwie związkowym, która przewiduje bliższą integrację, a docelowo - utworzenie wspólnych instytucji państwowych. Z Mińska Justyna Prus