W Nowym Jorku lokale wyborcze zamknięto o godz. 21 (czasu lokalnego). Mieszkańcy miasta mogli śledzić zmieniające się rezultaty walki między Barackiem Obamą a Mittem Romneyem obserwując światła na najsłynniejszym wieżowcu - Empire State Building usytuowanym przy reprezentacyjnej Piątej Alei. Wraz z podliczaniem głosów elektorskich w poszczególnych stanach, kolorowe słupy światła podnosiły się lub opadały - gdy czerwony słup światła był wyżej, oznaczało to, że prowadzi Republikanin (Romney), kolor niebieski wskazywał na Demokratę, czyli Obamę. Jeszcze przed zakończeniem batalii o Biały Dom okazało się, że ubiegająca się o reelekcję demokratyczna senator Kirsten Gillibrand reprezentująca stan Nowy Jork pokonała swą republikańską rywalkę Wendy Long. Gillibrand zastąpiła na fotelu senatora Hillary Clinton, kiedy była Pierwsza Dama objęła funkcję sekretarz stanu USA w dotychczasowej administracji Obamy. Jak ocenił w rozmowie z PAP mieszkający w Nowym Jorku profesor socjologii i ekspert rządowy Stanisław Wiktor, Obama wygrał, ponieważ był uważany za polityka bardziej umiarkowanego, podczas gdy jego republikański konkurent został zmuszony przez ultrakonserwatywną Tea Party do przejścia bardziej na prawo. Ponadto urzędujący prezydent był postrzegany jako przychylny imigrantom. Zarazem, zdaniem prof. Wiktora, Polacy nie odgrywają większej roli w wyborach w USA, ponieważ nie mają silnych liderów ani liczących się organizacji politycznych - demokratycznych bądź republikańskich. - Polonia nie ma do końca poczucia, jaką siłę może dać w Ameryce zbiorowe zaangażowanie w życie polityczne - powiedział. Wiceprezeska Zarządu Głównego Kongresu Polonii Amerykańskiej ds. polskich Bożena Kamińska, zasiadająca zarazem we władzach nowojorskiego Centrum Polsko-Słowiańskiego, największej organizacji społeczno-charytatywnej Polaków w USA, oceniła w rozmowie z PAP, że Obama w kampanii wyborczej nie wyróżniał szczególnie Polaków, ani nie wypowiadał się bezpośrednio na temat najbardziej nurtujących ich spraw. Za jedną z przyczyn tego stanu rzeczy uznała zaabsorbowanie amerykańskiego przywódcy sytuacją gospodarczą kraju. - Mam nadzieję, że obietnice składane przez prezydenta w mijającej kadencji będą spełnione - dodała. W nawiedzonym niedawno przez cyklon Sandy stanie Nowy Jork frekwencja była wysoka - podały media. Ponieważ niektórych lokali wyborczych nie otwarto ze względu na zniszczenia wywołane cyklonem, zgodnie z zarządzeniem władz stanowych, wyborcy z miasta Nowy Jork, a także pobliskich czterech hrabstw objętych federalnymi przepisami o stanie klęski żywiołowej mogli głosować, gdziekolwiek chcieli. Tacy wyborcy dysponowali specjalnymi kartami do głosowania. - Mieliśmy nawet więcej wyborców z zewnątrz, niż z naszego terenu - powiedziała PAP Norma Moore z komisji wyborczej w szkole nr 56 w Richmond Hill w dzielnicy Queens. Nowojorskie media krytykowały jednak organizację wyborów. W niektórych lokalach wyborczych, np. we Flatbush na Brooklynie - w kolejce do głosowania trzeba było stać co najmniej cztery godziny - powiadomiła sieć telewizyjna ABC.