Rosyjskie MSZ ostrzegło też Unię Europejską, że popierając sankcje, bierze na siebie odpowiedzialność za trwanie konfliktu. Rosja ocenia nowe amerykańskie sankcje "jako prymitywną próbę zemsty za to, że wydarzenia na Ukrainie nie przebiegają wedle amerykańskiego scenariusza", ale nie zamierza tolerować szantażu i "pozostawia sobie prawo kroków odwetowych" - napisano w komunikacie ministerstwa. Rosyjskie MSZ zarzuca Stanom Zjednoczonym nieuzasadnione dążenie do zrzucenia na Rosję winy za wojnę domową w sąsiednim kraju. Według MSZ świadczy to o "klęsce strategii USA i ich kijowskich klientów poskramiania siłą szerokiego niezadowolenia narodowego". "Biały Dom faktycznie podżega do przelewu krwi" "Zamiast przemówić do rozsądku ukraińskiemu kierownictwu, które rzuca przeciwko mieszkańcom Donbasu i Ługańszczyzny lotnictwo, ciężką artylerię i sprzęt wojskowy, Biały Dom faktycznie podżega do przelewu krwi"- ocenia rosyjskie MSZ. Ostrzega przy tym, że tych, którzy roszczą sobie prawo dyktowania własnej woli całemu światu, czeka gorzkie rozczarowanie. "W wyniku dowolnych zakazów współpracy gospodarczej i finansowej poważne szkody poniosą także kręgi biznesowa USA(...). Postępowanie administracji Baracka Obamy nieuchronnie odbije się także na możliwościach naszej współpracy w wielu innych kierunkach" - oświadczył rosyjski resort. Dodał, że jeżeli Waszyngton chce zaszkodzić stosunkom rosyjsko-amerykańskim, pozostanie to na jego sumieniu. Rosyjskie ministerstwo wyraziło też rozczarowanie tym, że Unia Europejska "wbrew własnym interesom poddała się szantażowi amerykańskiej administracji i poszła drogą sankcji wobec Rosji". Ostrzegło też, że popierając sankcje przeciw Rosji, UE "bierze na siebie odpowiedzialność za trwanie wojskowej operacji Kijowa, w wyniku której codziennie giną ludzie". "Zamiast wykorzystać dostępne możliwości rozpoczęcia dialogu Kijowa z przedstawicielami południowego wschodu kraju, Unia Europejska dała się poprowadzić na smyczy zwolennikom siłowego rozwiązania wewnątrzukraińskiego konfliktu i sprowokowania na jego tle konfrontacji z Rosją" - czytamy w oświadczeniu. "Jednostronne kroki niosą za sobą straty nie tylko dla Rosji" MSZ przekonuje, że Rosja od samego początku konfliktu na Ukrainie starała się maksymalnie przyczynić do zawieszenia broni i rozpoczęcia "wewnątrzukraińskiego dialogu". Jednakże "wszystkie nasze wysiłki spotykały się z otwartym sabotażem ze strony Kijowa i jego amerykańskich protektorów" - pisze resort. "Podobne jednostronne kroki niosą za sobą straty nie tylko dla Rosji, ale i dla samych państw UE, wiele z których przeżywa poważne trudności gospodarcze" - ostrzega rosyjskie MSZ. Zastrzega przy tym, że jest otwarte na współpracę ze wszystkimi krajami, w tym USA. USA zaostrzyły w środę w reakcji na rolę Rosji w konflikcie na Ukrainie sankcje ekonomiczne wobec Moskwy, obejmujące koncern Rosnieft i własny bank Gazpromu, jak też inne duże banki oraz firmy energetyczne i zbrojeniowe. Sankcje rozszerzono ponadto na szereg wyższych przedstawicieli władz Rosji, w tym zastępcę przewodniczącego Dumy Państwowej, ministra do spraw Krymu i szefa Federalnej Służby Bezpieczeństwa. Wspomniane przedsiębiorstwa i osoby pozbawiono możliwości osiągania jakichkolwiek korzyści za pośrednictwem systemu finansowego Stanów Zjednoczonych. Tego samego dnia Unia Europejska zapowiedziała, że rozszerzy sankcje na rosyjskie firmy, wspierające destabilizację Ukrainy i zawiesi finansowanie przez Europejski Banki Inwestycyjny oraz Europejski Bank Odbudowy i Rozwoju nowych projektów, realizowanych w Rosji. Do końca lipca mają być gotowe konieczne akty prawne, a także lista osób i spółek, które zostaną objęte sankcjami wizowymi i finansowymi. Unia ma również rozważyć możliwość nałożenia sankcji na osoby i firmy, które "aktywnie udzielają materialnego i finansowego wsparcia dla rosyjskich decydentów, odpowiedzialnych za aneksję Krymu i destabilizację Ukrainy".