Europarlamentarzyści zatwierdzili we wtorek nowe unijne regulacje rozszerzające rozmieszenie stacji ładowania i tankowania tzw. paliw alternatywnych (poza energią elektryczną zaliczane do nich są także wodór i amoniak) samochodów osobowych, ciężarowych i autobusów. Ma to nie tylko pomóc w zmniejszeniu emisji w sektorze transportu - według Europejskiej Agencji Środowiska ok. 1/4 całkowitej emisji CO2 w UE w pochodzi z sektora transportu, z czego 71,7 proc. z transportu drogowego - ale także ułatwić podróżowanie po UE właścicielom samochodów elektrycznych i zasilanych paliwami alternatywnymi. Tym bardziej, że od 2035 r. w UE obowiązywać będzie zakaz rejestracji nowych samochodów o silnikach spalinowych. - Mobilność jest dla obywateli niezwykle ważna, ma również kluczowe znaczenie dla gospodarki. Niestety transport ma jednocześnie negatywny wpływ na środowisko, dlatego chcemy zmienić ten sektor tak, żeby był on w mniejszym stopniu zależny od paliw kopalnych. Jednak to abyśmy mogli w końcu przemieszczać się bez zanieczyszczania środowiska uzależnione jest również od dostępności infrastruktury, takiej jak stacje ładowania - mówił podczas debaty poprzedzającej głosowanie bułgarski europoseł Petyr Witanow (S&D), sprawozdawca tematu z ramienia PE. Wciąż mało stacji ładowania Bo chociaż liczba samochodów elektrycznych w UE rośnie i jeszcze w 2021 r. szacowana była na niemal 2 mln (najwięcej, bo aż 618 tys. aut elektrycznych posiadają Niemcy, potem Francja, i Holandia), to wciąż brakuje infrastruktury do ładowania tego typu pojazdów. Europejscy kontrolerzy już dwa lata temu alarmowali, że stacji ładowania samochodów elektrycznych jest w UE za mało, a do tego są nierównomiernie rozmieszczone, co utrudnia kierowcom swobodne podróżowanie e-pojazdami po Europie. Do dziś niewiele się zmieniło. Jak wynika z analizy przeprowadzonej jeszcze w kwietniu przez dziennik "Die Welt", aż 61 proc. wszystkich stacji ładowania pojazdów elektrycznych w Europie znajduje się w trzech krajach: Holandii, Francji i Niemczech. Pozostałe 39 proc. stacji przypada na 24 pozostałe kraje Wspólnoty, przy czym najmniej jest ich w Europie Środkowej i Wschodniej. Dla porównania: w Niemczech znajdują się ponad 84 tys. punkty ładowania, a w sąsiedniej Polsce zaledwie 3840 stacje. To sprawia, że kierowcy boją się wyruszyć w dłuższą podróż, zwłaszcza, że zasięg pojazdów elektrycznych jest mniejszy niż aut spalinowych i muszą być one częściej ładowane. Tymczasem, według unijnych polityków żaden mieszkaniec UE nie powinien być odcięty od możliwości swobodnego podróżowania. - Alternatywne paliwa muszą być dostępne na całym terytorium UE, niezależnie od tego czy mówimy o centrum Europy czy o jej peryferiach - mówił w Strasburgu niemiecki europoseł Niklas Nienass z Zielonych. - Jeśli chcemy zakazać silników spalinowych to musimy dać ludziom coś w zamian. Ludzie muszą móc tankować swoje samochody - przyznał czeski eurodeputowany Alexandr Vondra (EKR), chociaż zaznaczył, że prawica jest przeciwna rezygnacji z silników paliwowych. - Nowe przepisy UE dotyczące stacji ładowania będą na pewno korzystne dla kierowców. Dobre pokrycie stacjami ładowania w całej Europie powinno pomóc kierowcom samochodów elektrycznych przezwyciężyć wszelkie obawy związane z podróżowaniem - ocenia w rozmowie z DW Laurens Rutten z unijnej organizacji konsumentów BEUC. Tankowanie co 60 km Zgodnie z nowymi regulacjami do 2026 r. stacje ładowania osobowych samochodów elektrycznych o mocy co najmniej 400 kW mają być rozmieszczone co najmniej co 60 km wzdłuż głównych tras i w każdym kierunku jazdy. W ciągu dwóch kolejnych lat ich moc wyjściowa ma wzrosnąć do 600 kW, co oznacza, że pojazdy będzie się tankować szybciej i zmniejszą się kolejki do punktów. Stacje ładowania samochodów ciężarowych i autobusów mają znajdować się co 120 km i być zainstalowane w połowie głównych dróg europejskich do 2028 r.; w zależności od drogi ich moc ma wynosić od 1400 kW do 2800 kW. Państwa członkowskie mają zainwestować również w stacje tankowania wodoru, które do 2031 r. powinny być rozmieszczone przynajmniej co 200 km. Uproszczona zostanie również obsługa stacji, głównie, jeśli chodzi o płatności. Kierowcy będą mieć możliwość łatwego płacenia w punktach ładowania za pomocą kart płatniczych lub zbliżeniowo (np. blikiem). Dzisiaj to nie jest wcale taki oczywiste, bo wiele stacji wymaga od klientów wykupienia abonamentu i dopuszcza jedynie płatności za pomocą aplikacji i przez kod QR. Zmieniony ma być również sposób wyświetlania cen paliw alternatywnych, które mają być przedstawiane podobnie, jak ceny na tradycyjnych stacjach benzynowych. Oznacza to, że ceny będą musiały być wyświetlane w formie za kWh lub za minutę/sesję, tak jak ceny np. benzyny podawane są w przeliczeniu za litr. Unijni politycy są zgodni co do tego, że system ten jest już dobrze znany konsumentom, będzie więc dla nich czytelny. O to też już dawno apelowały unijne organizacje konsumentów. - Wielokrotnie powtarzaliśmy, że konsumenci muszą korzystać z przejrzystych cen i wygodnych metod płatności. W związku z tym wezwaliśmy do wprowadzenia taryf w cenie za kilowatogodzinę (kWh), która odzwierciedla logikę cen za litr, z którą konsumenci są już zaznajomieni. Po drugie, chcieliśmy, aby wszystkie punkty ładowania akceptowały powszechnie dostępne metody płatności, takie jak karty debetowe lub kredytowe - mówi DW Laurens Rutten z BEUC. Według organizacji, w przypadku wolnych ładowarek (poniżej 50kW) zasady niestety są nieco mniej ambitne - będą mogły one nadal akceptować płatności kodem QR, będą miały również większą elastyczność, jeśli chodzi o sposób wyświetlania ceny. - Krótko mówiąc: jest to dobry krok naprzód, ale BEUC chciałby, aby wszystkie punkty ładowania podlegały tym samym zasadom. Będziemy obserwować rozwój rynku i zobaczymy, czy nowe zasady będą musiały zostać uzupełnione - mówi Rutten. Informacje o cenach i kolejkach Do 2027 r. KE ma stworzyć również swego rodzaju unijną bazę danych paliw alternatywnych, która będzie zawierała informacje o dostępności różnych stacji ładowania, czasie oczekiwania na ładowanie czy cenach obowiązujących w danym punkcie. Przepisy muszą zostać teraz formalnie zatwierdzone przez Radę. To - mówią unijni politycy - powinno być już tylko formalnością, zwłaszcza, że PE i Rada osiągnęły wstępne porozumienie w tej sprawie jeszcze w marcu tego roku. Regulacje zaczną obowiązywać sześć miesięcy po ich wejściu w życie. Przepisy są częścią pakietu Gotowi na 55 (Fit for 55), czyli unijnej strategii, której celem jest ograniczenie do 2030 r. emisji gazów cieplarnianych o co najmniej 55 proc. w porównaniu z poziomami z 1990 r. Redakcja Deutsche Welle Polska