Libańscy rolnicy z jednej z wsi skarżą się bowiem, że izraelskie krowy nieustannie naruszają granice wchodząc im w szkodę w rejonie Hardow na Wzgórzach Golan. Fellahowie skarżą się, że codziennie kilkanaście sztuk bydła przechodzi przez granicę, żeby żerować na libańskich pastwiskach i pić libańską wodę. Sprawy zaszły już tak daleko, że zajął się nimi libański minister rolnictwa. Według niego żołnierze ONZ powinni odgrywać też rolę poganiaczy bydła i odprowadzać krowy z powrotem do Izraela. Problem w tym, że akurat na spornym odcinku Hardow służą Hindusi, w oczach których wszystkie krowy są święte.