"W sobotę, 22 sierpnia, wysłałem list do kliniki Charite, pisząc, że jesteśmy gotowi współpracować z niemieckimi kolegami i przedstawić wszelkie dane z badań. Dosłownie wczoraj po południu otrzymaliśmy odpowiedź z kliniki. Podziękowali nam i zaznaczyli, że Aleksiej Nawalny jest w stanie stabilnie ciężkim" - oświadczył Aleksandr Murachowski. Lekarz z Omska zapewnił, że "niemieccy koledzy także nie mają wątpliwości, iż udało się uratować pacjentowi życie". "Niepokojąca sytuacja ogólna" Na prośbę rodziny Aleksiej Nawalny został w nocy z piątku na sobotę (z 21 na 22 sierpnia) przetransportowany lotniczym ambulansem z Omska do szpitala w Berlinie. Aktywista Jaka Bizilj, którego fundacja Cinema for Peace zorganizowała transport, powiedział, że stan Nawalnego jest bardzo niepokojący. "Jeżeli zdoła to przeżyć i będzie w dobrej kondycji, na co wszyscy mamy nadzieję, to bez wątpienia nie będzie go na arenie politycznej przez przynajmniej jeden, dwa miesiące" - powiedział w sobotę Bizij. Dodał, że Nawalny zniósł dobrze lot z Omska do Berlina, ale nie zmienia to jego "niepokojącej sytuacji ogólnej". Nagle stracił przytomność 44-letni Aleksiej Nawalny, jeden z najważniejszych rosyjskich opozycjonistów i czołowy krytyk polityki Kremla, został hospitalizowany w czwartek w Omsku na Syberii. Poczuł się źle na pokładzie samolotu lecącego z Tomska do Moskwy i stracił przytomność. Samolot lądował awaryjnie w Omsku. Początkowo lekarze ze szpitala w Omsku nie zgadzali się na przewiezienie Nawalnego za granicę, tłumacząc to jego stanem. Zapewniali, że pacjent będzie leczony na miejscu, jednak w piątek wieczorem zmienili zdanie. W sobotę Nawalny, którego wprowadzono w stan śpiączki farmakologicznej, został przewieziony samolotem medycznym do berlińskiego szpitala Charite. Rzeczniczka szpitala oświadczyła, że zostanie on poddany wszechstronnym badaniom, ale odmawia informacji na temat jego stanu. W niedzielę Nawalnego odwiedziła w szpitalu jego żona Julia i jeden z jego współpracowników Leonid Wołkow. Nie rozmawiali z dziennikarzami. Współpracownicy Nawalnego uważają, że próbowano go otruć.