Niektóre z podpaleń miały miejsce, kiedy wciąż jeszcze trwała akcja gaśnicza w okolicach Mati. 35-latek oznajmił, że "lubi patrzeć na strażaków starających się ugasić ogień". Jednocześnie toczy się dochodzenie w sprawie ustalenia przyczyn pożaru, który w ubiegły poniedziałek wybuchł we wschodniej Attyce. W greckich mediach trwa też dyskusja na temat tego, kto jest odpowiedzialny za to, że w pożarze zginęło tak wiele osób. Media podkreślą, że w czasie, kiedy policja wstrzymała ruch na głównej drodze w tamtej okolicy, kilkudziesięciu kierowcom nakazano objazd przez Mati. To tam - wbrew oczekiwaniom władz - była jednak najgorsza sytuacja i wielu ludzi spłonęło. Mieszkańcy Mati, z którymi rozmawiało Polskie Radio, podkreślali, że nie było nakazu ewakuacji. Twierdzili też, że pierwszy raz od 40 lat ogień przeszedł przez drogę i strawił Mati, bo nie było na niej wozów strażackich, by - jak w poprzednich latach - zatrzymać żywioł. W katastrofalnych pożarach w Grecji zginęło co najmniej dziewięćdziesiąt osób. Ponad 180 zostało rannych.