Dr Frederic Mailliez, który przypadkowo znalazł się na miejscu wypadku, był pewien, że księżna przeżyje. Gdy podbiegł do samochodu, kierowca Henri Paul już nie żył. Dodi Fayed, kochanek Diany, również. Ochroniarz Trevor Rees, jadący na przednim siedzeniu, oddychał, ale był ciężko ranny. Dr Frederic Mailliez otworzył tylne drzwi i zobaczył kobietę, która była bardzo słaba, ale oddychała. Na jej twarzy nie było widać żadnych zadrapań. Jedynie krople krwi. - Byłem pewny, że straciła tylko przytomność - powiedział. "O tym, że ratował księżną Dianę, dowiedział się dopiero następnego dnia z telewizji" - czytamy w Sunday Mirror. Księżna zmarła w wyniku poważnych obrażeń wewnętrznych. Wczoraj ujawniono nowe fakty dotyczące wydarzeń tuż po wypadku. Okazało się, że przypadkowy przechodzień - Abdelatif Redjil - przebywał wraz z kolegą niedaleko tunelu, kiedy usłyszał huk. Obaj pobiegli w stronę rozbitych samochodów. Myśleli, że przyjechały już karetki. Okazało się, że były to jedynie flesze z aparatów paparazzich. Gdy Redjil otworzył tylne drzwi samochodu, zobaczył ciężko oddychającą Dianę, która potem zmarła trzymając go za rękę. Na chwilę odzyskała przytomność i powiedziała do niego: "O mój Boże, o mój Boże". Kolega Redjila rozpaczliwie rozglądał się wkoło, a paparazzi krzyczeli, żeby nie dotykać ofiar, bo to Diana i Dodi. - Walczyli o dobry materiał i drastyczne zdjęcia - powiedział Redjil.