Polacy powiesili się w tym samym dniu, 28 czerwca. Pracowali dla tego samego pracodawcy, nie znali się. Policja regionu West Mercia uważa, że między obu zgonami nie ma związku i wyklucza ingerencję innych osób. Plantator truskawek S&A Davies w Marden zatrudnia kilkuset pracowników, głównie z Polski i Litwy, do sezonowych prac przy zbiorach. Zapewnia im też zakwaterowanie. Armstrong powiedziała gazecie, że związkowcy z T&GWU prowadzili samodzielne dochodzenie w sprawie okoliczności śmierci Polaków i nie dopatrzyli się winy po stronie pracodawcy. "Gdyby zgony nastąpiły dwa lata temu, to zapewne o ich okolicznościach myślelibyśmy inaczej. Zwracaliśmy wówczas uwagę pracodawcy na złe warunki pracy. Od tego czasu nastąpiła zauważalna poprawa" - podkreśla przedstawicielka centrali związkowej. "Wiele wcześniejszych złych praktyk, takich jak kierowanie pracowników do pracy na farmie przez agencje pobierające od nich prowizję z tego tytułu, 14-godzinny dzień pracy itp., zostało usuniętych. Jako związek zawodowy mamy dostęp do pracowników, uzgodnione procedury rozwiązywania sporów. Pracownicy otrzymują ustawowe minimum płacowe, a pracując w nadgodzinach mogą zarobić dodatkowo" - wyjaśnia przedstawicielka związku. Według "Sunday Mercury", jeden z Polaków odebrał sobie życie dlatego, że jego rodzina w Polsce miała problemy finansowe. Drugi cierpiał na psychozę maniakalno-depresyjną i o samobójstwie myślał od pewnego czasu. "Żaden z tragicznie zmarłych Polaków nie skarżył się na warunki płacowe ani bytowe. Jako pracodawca zatrudniamy specjalistów oferujących pomoc praktyczną i porady psychologiczne dla sezonowych pracowników na farmie. Śmierć dwóch Polaków jest dla nas wielkim szokiem tym bardziej, że dobre samopoczucie pracowników zawsze miało dla nas pierwszorzędne znaczenie" - powiedziała z kolei Rebecca Edmonds, rzeczniczka S&A Davies. S&A Davies jest jednym z największych plantatorów truskawek w Wielkiej Brytanii.