Do tragicznego zdarzenia doszło pod koniec sierpnia zeszłego roku w parku w Upper Hut w pobliżu Welligton. Po kilku miesiącach do publicznej wiadomości podano dokładne okoliczności śmierci. Do raportu śledczych dotarł dziennik "The New Zealand Herald". Koroner ustalił, że około godziny 10 rano Amberlie bawiła się ze swoim ojcem Robertem na tzw. pierścieniu Supernova. Zabawka zawieszona nad ziemią obraca się, gdy korzystająca z niej osoba przebiegnie po zewnętrznym pierścieniu. "Nikt nie ponosi winy" Robert wprawiał zabawkę w ruch w jedną i drugą stronę, z kolei 3-latka obracała się na pierścieniu. "Po kilku takich sekwencjach mężczyzna zaczął tracić równowagę" - poinformowano w raporcie.W pewnym momencie Robert Foley próbował wyskoczyć z obręczy. Przypadkowo jednak poruszył zabawką w taki sposób, że przysunął dziecko do siebie. Mężczyzna upadł na córkę, przygniatając ją do ziemi całym ciężarem ciała.Dziewczynka doznała rozległych obrażeń mózgu, karku i kręgosłupa. Początkowo 3-latka "chwiała się" na nogach, była zakrwawiona, ale przytomna. Ojciec ekspresowo zawiózł ją do najbliższej przychodni, jednak Amberlie straciła przytomność i zbladła. Medycy nie byli w stanie uratować dziewczynki.Koroner Peter Ryan zapewnił, że śmierć dziecka nie była winą ani jej ojca, ani sprzętu. - Jej śmierć była tragicznym wypadkiem w każdym znaczeniu tego słowa. Jestem przekonany, że wielu innych rodziców dokładnie tak samo bawiło się ze swoimi dziećmi. W znaczącej większości nie kończyło się to żadnymi wypadkami - dodał.