Nowa Zelandia ogłosiła ostrzeżenie przed tsunami
W wyniku silnego trzęsienia ziemi, które w niedzielę nawiedziło środkową część Nowej Zelandii, utworzyło się tsunami. Fale wystąpiły u wybrzeży na północnym wschodzie Wyspy Południowej - poinformowali sejsmolodzy. Wstrząsy były odczuwalne w całym kraju. Władze zaleciły ewakuację najniżej położonych terenów.
Sejsmolog Anna Kaiser powiedziała w radiu, że w regionie North Canterbury na Wyspie Południowej odnotowano sygnał o wzroście poziomu morza o ok. metr. "To znaczący wzrost, więc nie można tego ignorować" - podkreśliła.
Wcześniej nowozelandzka obrona cywilna ostrzegała przed wystąpieniem niszczycielskich fal wzdłuż całego wschodniego wybrzeża Nowej Zelandii i apelowała do mieszkańców niżej położonych obszarów, by ewakuowali się i udali na wyższe tereny. Informowano, że pierwsza fala tsunami może być niewielka, ale zastrzeżono, że zagrożenie tsunami może utrzymywać się przez wiele godzin.
Według amerykańskich służb geologicznych USGS trzęsienie ziemi miało magnitudę 7,8, a według nowozelandzkich władz - 6,6. Wstrząsy nastąpiły ok. północy czasu lokalnego (godz. 12 czasu polskiego) na północny wschód od Christchurch. Hipocentrum znajdowało się na relatywnie niewielkiej głębokości ok. 10 km.
W stolicy kraju Wellington z okien powypadały szyby. Według mediów władze otrzymały informacje o znacznych zniszczeniach.
W nadmorskiej miejscowości Cheviot w pobliżu epicentrum strażacy chodzili po domach, by ewakuować mieszkańców. "Wydaje się, że wszyscy czują się dobrze. W domach jest dużo gruzu, ale na tym etapie nie wygląda na to, aby stało się coś bardzo złego" - powiedział strażak z Cheviot, Chris Hill.
W lutym 2011 roku w wyniku trzęsienia ziemi o magnitudzie 6,3 w Christchurch, drugim co do wielkości mieście Nowej Zelandii, zginęło 185 osób.
W Nowej Zelandii trzęsienia ziemi nie są rzadkością. Wyspy wchodzące w jej skład leżą na tak zwanym pacyficznym pierścieniu ognia - obszarze podwyższonej aktywności sejsmicznej.