Jak poinformowały polskie źródła dyplomatyczne, to sposób na to, by środki przewidziane na WPR pozostawały w ramach puli na rolnictwo, a nie wracały do budżetów narodowych lub były przekazywane na inne cele, jak np. ostatnio na budowę systemu nawigacji satelitarnej Galileo. - Skoro nie dopłacamy już do eksportu, to możemy dopłacać do promocji - tłumaczył polski dyplomata. Jak dodał, Warszawa liczy na poparcie propozycji przez kraje Wyszehradu oraz Bułgarii i Rumunii. Jakie produkty Polska chciałaby promować poza UE? To kwestia otwarta, ale na liście mogłyby znaleźć się wieprzowina, produkty mleczne i owoce - dodały źródła. Polska propozycja, formalnie zgłoszona w poniedziałek, wpisuje się w debatę nad reformą Wspólnej Polityki Rolnej. Wiele krajów, z Wielką Brytanią na czele, coraz głośniej domaga się cięć w wydatkach na rolnictwo, które stanowią 40 proc. budżetu UE. Polska, której rolnicy coraz więcej korzystają z dobrodziejstw WPR, chce, by niewydane środki pozostawały w puli na rolnictwo. Miałyby iść na dwa nowe cele rolne - poza promocją produktów w krajach trzecich, także na podnoszenie konkurencyjności rolnictwa w nowych krajach UE. Rolnicy w tych krajach otrzymują niższe dopłaty bezpośrednie niż w krajach starej "15". Co prawda każdego kroku dopłaty rosną, ale osiągną poziom dopłat w starych krajach UE dopiero w roku 2013. Zgodnie z art. 68 Traktatu 10 proc. dopłat bezpośrednich przewidzianych dla danego kraju każdy rząd może wydawać na wsparcie dowolnie wybranego przez siebie krajowego sektora rolnego. Ponieważ nowe kraje otrzymują niższe dopłaty, owe 10 proc. też jest odpowiednio niższe niż w starej UE. Dlatego Polska proponuje, by z niewykorzystanych środków rolnych wyrównywać tę różnicę już teraz. W poniedziałek polską propozycję omówią wstępnie w Brukseli ministrowie rolnictwa krajów UE.