Problemy z akceptacją komisarzy w Parlamencie Europejskim są powodem, dla którego Komisja zaczyna urzędowanie później. Brakuje w niej komisarza z Wielkiej Brytanii, która przygotowuje się do brexitu - rząd w Londynie nie wyznaczył żadnego kandydata. Nowa Komisja nie będzie miała łatwego zadania, bo już na początku wie, że nie ma stabilnej większości w Parlamencie Europejskim i do akceptacji jej propozycji nie wystarczy poparcie chadeków i socjalistów - największych grup w europarlamencie. Potrzebna jest jeszcze trzecia frakcja. A najbliższe plany to - jak zapowiadała przewodnicząca Ursula von der Leyen - "zielony ład dla klimatu", zmierzający do osiągnięcia neutralności klimatycznej Unii w 2050 roku. "Jeśli świat gdzieś potrzebuje naszego przywództwa, to jest to właśnie ochrona klimatu. Zielony ład jest koniecznością dla zdrowia naszej planety oraz dla naszej gospodarki. Nie możemy już więcej tracić czasu jeśli chodzi o walkę ze zmianami klimatycznymi" - mówiła kilka dni temu w europarlamencie Ursula von der Leyen. Swoją propozycję Komisja ma przedstawić 11 grudnia. Niepełny skład Komisji, bez Brytyjczyka, nie jest - jak przekonują prawnicy - problemem. Ale są i tacy, którzy uważają, że decyzje podjęte przez Komisję mogą być zakwestionowane przed unijnym Trybunałem Sprawiedliwości, bo - zgodnie z traktatem - każdy kraj powinien mieć komisarza. "Dziś zaczyna się mój pięcioletni mandat w Komisji Europejskiej. Moją wizję i plany działań na rzecz wsi i rolnictwa europejskiego, także polskiego, przedstawię na konferencji rolnej w Brukseli 10 grudnia. Problemy i wyzwania wielkie. Proszę o wsparcie szczerą krytyką i dobrą radą" - napisał na Twitterze polski komisarz, Janusz Wojciechowski.