W będącym epicentrum choroby Meksyku, gdzie 90 proc. ludzi uznaje się za katolików, środki ostrożności, podjęte w związku z tzw. świńską grypą już na początku maja, nie oszczędziły miejsc kultu religijnego. Zawieszone zostały niedzielne msze, szkoły religijne zamknięto, a zwykle zatłoczone kościoły opustoszały. Jednak dopiero w lipcu w ich ślady poszły władze religijne w innych krajach. W Brazylii Kościół katolicki zasugerował, żeby zrezygnować z żywiołowego ściskania się na znak pokoju i nie trzymać się za ręce w czasie modlitwy. Pojawił się też apel, by hostię podawać do rąk wiernych, a nie bezpośrednio do ust. W ubiegłym tygodniu takie same środki profilaktyczne wprowadzono w Portugalii, gdzie z kropielnic usunięto wodę święconą, a znak pokoju zastąpiono skinieniem głowy. Do wiernych apeluje się ponadto, by "bardzo dokładnie myli ręce". Inicjatywa, przyjęta dobrze przez wiernych, wśród duchownych wzbudziła mieszane uczucia. Kardynał Jose Policarpo, patriarcha Lizbony, ocenił, że "jak dotąd nie było potrzeby zmieniania reguł liturgicznych". Także Watykan nie wykluczył możliwości zawieszenia papieskich audiencji generalnych. Zaniepokojenie władz religijnych świata muzułmańskiego budzi przede wszystkim hadż, pielgrzymka do Mekki, która w tym roku przypada w listopadzie. Arabia Saudyjska już zaapelowała do osób w podeszłym wieku, kobiet w ciąży czy cierpiących na astmę, by wstrzymali się z pielgrzymkami do Mekki i drugiego świętego dla muzułmanów miejsca, Medyny. Tunezja z kolei zawiesiła umrę, czyli tzw. mniejszą pielgrzymkę do Mekki, w którą można udać się w dowolnym momencie roku. Co roku uczestniczy w niej ok. 30 tys. Tunezyjczyków. Decyzja w sprawie hadżu jeszcze nie zapadła, ale władze zaostrzyły kryteria doboru kandydatów.