Jak poinformowały w sobotę gazeta "Welt am Sonntag" oraz rozgłośnia Bayerischer Rundfunk, Federalny Urząd Kryminalny (BKA) jest w trakcie sprawdzania fałszywych rozliczeń, jakie firmy oferujące opiekę domową nad chorymi, wystawiają powszechnym kasom chorych. Chodzi o oszustwo na ponad miliard euro rocznie. W 2015 roku BKA prowadził wspólnie z landowymi urzędami policji półroczne śledztwo. Ustalono, że chodzi tu o zorganizowaną przestępczość przy współudziale rosyjskich band. Jak wynika z poufnego raportu BKA, dopuszczały się one różnorodnych form oszustwa. Firmy opiekuńcze prowadzone przez niemieckich obywateli rosyjskiego pochodzenia rozliczały regularnie usługi, których nie wykonywały. Z czasem domagały się one od kas chorych wyłącznie "dochodowych" pacjentów, wymagających intensywnej opieki, otrzymując za każdego z nich do 15 tys. euro miesięcznie. Dodatkowo z Rosji specjalnie sprowadzano osoby wymagające szczególnie intensywnej opieki, gdyż na nich można było najwięcej zarobić. Ręka rękę myje Jak wynika z informacji dostępnych "Welt am Sonntag" i Bayerischer Rundfunk, we wspomniane oszustwa przypuszczalnie zamieszani są też częściowo sami pacjenci pochodzący z byłych republik radzieckich. Symulując potrzebę długoterminowej opieki, mieli się oni dzielić później zyskiem z rozliczeń. - Fenomen oszukańczych rozliczeń firm oferujących domową opiekę nad chorymi, prowadzonych przez rosyjskich Niemców jest BKA znany. Obserwujemy go wielką z uwagą - powiedział rzecznik BKA agencji prasowej DPA. Według poufnego raportu BKA, do nadużyć dochodzi głównie w Berlinie, Dolnej Saksonii oraz Nadrenii Północnej-Westfalii, w których znajdują się duże skupiska rosyjskojęzycznej ludności. Zbyt mało kontroli W reakcji na raport BKA Niemiecka Fundacja Ochrony Pacjenta domaga się ostrzejszych kontroli w firmach opiekuńczych. - Jeśli w systemie opieki szerzy się przestępczość, trzeba zaalarmować rząd i kraje związkowe - powiedział w sobotę Eugen Brysch z zarządu fundacji. W jego opinii praktycznie nie prowadzi się już regularnych i niezapowiedzianych kontroli w systemie opieki. - Mafijne struktury bardzo szybko orientują się, gdzie można w krótkim czasie zarobić dużo pieniędzy - konstatuje Brysch. Według niego "przerażające jest, że służby opieki wymieniane są teraz jednym tchem z prostytucją i handlem narkotykami". Jego zdaniem mniej chodzi tu o miliardy euro, które tracą rocznie kasy chorych, a bardziej o "osoby potrzebujące opieki, które padają ofiarą rosyjskiej mafii". DPA / Alexandra Jarecka, Redakcja Polska Deutsche Welle