Miotacze fal o częstotliwości 95 GHz mają, zdaniem wojskowych, powodować uczucie palenia skóry i kilkusekundowy bardzo silny ból. Uczestnik zamieszek, który trafi w ich pole rażenia, powinien - przynajmniej wedle teorii - rzucić się do panicznej ucieczki. Jednak co najważniejsze, trafienie wiązką promieni nie powinno powodować uszczerbku na zdrowiu. Z tymi teoretycznymi dywagacjami nie zgadzają się naukowcy. Ich zdaniem, żołnierzom, którzy w czasie testów urządzenia grali rolę demonstrantów, najpierw kazano się odpowiednio przygotować - m.in. polecono im zdjąć okulary i szkła kontaktowe, by uniknąć uszkodzeń wzroku. Zalecono także pozbycie się wszelkich metalowych przedmiotów, także monet, ponieważ mogłyby one spowodować spalenie skóry. Zdaniem naukowców, broń w obecnym kształcie nie powinna być wprowadzana do użycia. Jednak armia jest innego zdania i samochody, wyposażone w zamontowane na dachu potężne miotacze, mają trafić do Iraku już w przyszłym roku. W fazie testów są na razie miotacze ręczne.