W e-mailu do agencji Reutera napisał, że zrobił to, by zainspirować rządy, aby w swoich kontaktach z Pekinem wspierały Tybetańczyków. Do e-maila dołączył zdjęcie, na którym stoi na śnieżnym bloku i wznosi w górę, na tle bezchmurnego nieba, flagę Tybetu. "Mam nadzieję, że dzięki temu natchnę Tybetańczyków w Tybecie i gdzie indziej, by prowadzili dalej swoją walkę o podstawowe prawa człowieka i swoje prawo do życia i sprawowania rządów we własnym kraju" - napisał. "Rząd Norwegii i inne rządy muszą ich poprzeć - uważa Solheim. - Nawet jeśli wiąże się to z ryzykiem zerwania porozumień handlowych czy stosunków z Chinami". "Kto chce być przyjacielem lub prowadzić interesy z brutalną tyranią?" - dodał podróżnik. Od miesiąca wydarzenia w Tybecie i przyległych prowincjach przyciągają uwagę na świecie, budząc protesty przeciwko brutalnemu represjonowaniu Tybetańczyków przez chińskie władze. Solheim na biegunie północnym był już kilkakrotnie. Założył firmę, która zabiera tam amatorów tego typu wypraw.