- W stan mobilizacji postawiono kilkadziesiąt jednostek straży przybrzeżnej operujących na Morzu Północnym. W nocy naszej załodze udało się ugasić ogień. Udało im się też w końcu ponownie uruchomić silniki. Nie mieliśmy też żadnych doniesień o rannych - powiedział Matthew Mace ze straży w szkockim Aberdeen. Mimo że zakończyło na strachu - a może właśnie dlatego - przedstawiciele przewoźnika obiecali, że jeszcze przez jakiś czas pasażerowie będą mogli skorzystać z porad psychologa.