Szef norweskiej dyplomacji Espen Barth Eide uważa misję Estelle za niebezpieczną. Ostrzegł, że działacze ryzykują, iż zostaną wykorzystani przez ugrupowania, których nie chcieliby wspierać - powiedział rzecznik MSZ Svein Michelsen. Minister uważa, że w Strefie Gazy nie ma kryzysu humanitarnego, który uzasadniałby takie dostawy. Statek Estelle wypłynął w sobotę z Neapolu, kierując się do Strefy Gazy. Trójmasztowym żaglowcem podróżują działacze fińscy, szwedzcy, norwescy, kanadyjscy i włoscy, a także parlamentarzyści - po jednym ze Szwecji, Norwegii i Hiszpanii oraz dwaj greccy; w sumie około 30 osób - podał fiński bosman Wellu Koivisto. Zarejestrowany w Finlandii szkuner wiezie wyposażenie medyczne, sportowe, muzyczne oraz książki dla dzieci dla Palestyńczyków. Hiszpania, której trzech obywateli płynie w tegorocznej Flotylli Wolności, ostrzegła środę izraelskie władze, aby zachowały dużą ostrożność wobec Estelle, ponieważ płyną nią cywile. We wtorek izraelski ambasador przy ONZ Ron Prosor prosił, by organizacja ta wyperswadowała działaczom praw człowieka łamanie izraelskiej blokady. Państwo żydowskie broni swego prawa do blokowania Strefy Gazy, kontrolowanej przez radykalny Hamas, twierdząc, że blokada ma na celu zapobieżenie przerzucaniu broni dla Palestyńczyków. Pierwsza Flotylla Wolności w 2010 roku została zatrzymana przez izraelską marynarkę. Zginęło wówczas dziewięciu tureckich działaczy propalestyńskich, co wywołało kryzys w stosunkach turecko-izraelskich. Druga tego typu flotylla - irlandzki Saoirse (po gaelicku "wolność") i kanadyjski Tahrir (po arabsku "wyzwolenie") - w rok później została zatrzymana i oba jachty odeskortowano do portu w Aszdodzie, gdzie załogom przypomniano o istnieniu blokady morskiej i poinformowano, że ładunek z pomocą humanitarną może być dostarczony do Aszdodu lub portów w Egipcie, a następnie przewieziony drogą lądową do Strefy Gazy.