- Nie możemy stracić nadziei. Naszym głównym celem jest to, by nasi pracownicy wrócili do domów - powiedział Lund na konferencji prasowej. Nie jest jasne, jak odzyskały wolność dwie uwolnione osoby. Według Statoil spośród 17 pracowników koncernu, Norwegów i Algierczyków, którzy byli w kompleksie gazowym w chwili zajęcia go w środę przez islamistyczną grupę zbrojną, co najmniej 11 jest żywych. Wcześniej Norwegia informowała, że nie wiadomo, co stało się z ośmioma jej obywatelami, którzy byli w In Amenas. Statoil ewakuuje z przedsiębiorstw na terenie Algierii wszystkich pracowników, których obecność nie jest konieczna. Dotąd ewakuacja objęła 51 osób. W sobotę, dwa dni po próbie odbicia zakładników przez algierskie siły bezpieczeństwa, nadal nie jest znana dokładna liczba ani los cudzoziemskich zakładników w In Amenas. Mauterańska agencja ANI podała w piątek, że w rękach porywaczy pozostaje siedmiu cudzoziemców. Źródła w algierskich siłach bezpieczeństwa powiadomiły o dziesięciu osobach, a wcześniej przedstawiciele Algierii informowali o około 30 osobach. W In Amenas w sobotę teren kompleksu gazowego, gdzie znajdują się budynki mieszkalne, zajmuje armia algierska. Porywacze zaś są na terenie zakładów z nieznaną liczbą zakładników. Armia otacza zakłady, z powietrza teren patrolują śmigłowce - podało radio algierskie. Według informacji z piątku grupa zbrojna powiązana z Al-Kaidą, która dokonała ataku w środę na In Amenas, żąda przerwania francuskiej interwencji zbrojnej przeciwko islamistycznym bojownikom w Mali. Porywacze chcieli również wymiany zakładników na dwie osoby znajdujące się w więzieniach w USA: pakistańską naukowiec Aafię Siddiqui, skazaną za próbę zabójstwa amerykańskich agentów, którzy przesłuchiwali ją w Afganistanie, oraz Egipcjanina Omara Abdel-Rahmana, skazanego za planowanie ataków na cele w Nowym Jorku.