W czasie przesłuchania Breivik powiedział "w sposób ogólny, że interesowały go również inne cele" - oświadczył prokurator Paal-Fredrik Hjort Kraby w czasie konferencji prasowej. Dodał, że chodzi o cele "naturalne dla każdego terrorysty", ale nie rozwinął tematu. W piątek zamachowiec był przesłuchiwany ok. 10 godzin. Wcześniej norweski tabloid "Verdens Gang" ("VG") pisał, że Breivik rozważał zaatakowanie pałacu królewskiego i siedziby Norweskiej Partii Pracy premiera Jensa Stoltenberga. Jak pisze dziennik, pałac królewski znalazł się na liście z powodu swego znaczenia symbolicznego, zaś siedziba Partii Pracy z powodu roli odgrywanej przez nią - według Breivika - w tworzeniu wielokulturowego społeczeństwa. W piątek przedstawiciel policji Johan Frederiksen podkreślił, że po zamachach służby sprawdziły ok. 10 potencjalnych celów, ale nie stwierdzono tam nic podejrzanego. Norweska służba bezpieczeństwa ogłosiła w piątek wieczorem, że nie trzeba podnosić poziomu zagrożenia w kraju w związku z "jednostkowym" charakterem ataków z 22 lipca. Adwokat Breivika Geir Lippestad powiedział ponadto "VG", że jego klient po raz pierwszy został w piątek - podczas drugiego przesłuchania - poinformowany przez policję o liczbie ofiar swych zamachów. "Nie zauważyłem u niego żadnej reakcji. Nie widziałem ani uśmiechu, ani oznak rozczarowania" - powiedział Lippestad. Norweskie media piszą też w sobotę, że Breivik sprzeciwia się poddaniu go badaniom psychiatrycznym, które są przewidziane na przyszły tydzień. Według najnowszego bilansu przekazanego w piątek przez norweską policję, w podwójnym zamachu, do którego przyznał się Breivik, zginęło w sumie 77 osób - 69 w strzelaninie na wyspie Utoya i osiem w wybuchu bomby w rządowej dzielnicy Oslo.