Rodzinom towarzyszyli policjanci, wolontariusze i personel medyczny. "Wszyscy zadajemy sobie masę pytań. Niektórzy chcą wiedzieć dokładnie, jak to było, inni są bardziej ostrożni. Ale wszyscy bliscy chcą zobaczyć miejsce, w którym zginął lub został ranny członek ich rodziny" - wyjaśnił inspektor policji John Stamnes. Z kolei minister zdrowia Norwegii Anne-Grete Stroem-Erichsen oceniła, że większość bliskich, którzy odwiedzają wyspę, znajduje tam odpowiedzi na swoje pytania, choć dla niektórych jest to bardzo trudne. Rodziny i przyjaciele ofiar mieli już okazję udać się na Utoyę 19 sierpnia. Dzień później na miejsce strzelaniny pojechały osoby, które ją przeżyły. Norweskie władze zorganizowały także dla mediów wizytę na wyspie; odbędzie się ona w poniedziałek. 22 lipca Breivik zdetonował ukryte w samochodzie materiały wybuchowe, zabijając w centrum Oslo osiem osób. Następnie innym samochodem pojechał na wyspę Utoya, gdzie zastrzelił 69 uczestników obozu młodzieżówki Partii Pracy. 32-letni Breivik przyznał się do popełnienia tej zbrodni, ale nie poczuwa się do winy. Jego misją - jak utrzymuje - było oczyszczenie Europy z wpływów islamu i ukaranie polityków, którzy sprzyjali wielokulturowości. 19 września norweski sąd zdecydował o przedłużeniu na kolejne osiem tygodni aresztu tymczasowego dla Breivika.