W tym roku na taką podróż zdecydowało się ok. 1200 osób, podczas gdy w 2014 roku było to zaledwie kilkunastu ludzi - podał norweski urząd ds. imigracji (UDI). Taka podróż oznacza wydłużenie drogi, ale jest legalnym i bezpieczniejszym sposobem dostania się do Europy niż przeprawa szlakiem śródziemnomorskim - informuje w czwartek agencja Reutera. Norweskie władze zauważają jednak, że wielu Syryjczyków, którzy przybywają na norwesko-rosyjskie przejście graniczne w Storskog, od dłuższego czasu mieszkało w Rosji. Od przyszłego tygodnia mają być oni zawracani. "W Rosji przebywali oni w bezpiecznym miejscu. Mamy z Rosją porozumienie w tej sprawie i powinniśmy zrobić z niego użytek" - powiedział w środę publicznemu nadawcy NRK minister sprawiedliwości Anders Anundsen. Ludzie ci "nie uciekają przed wojną, biedą i głodem" - dodał polityk z populistycznej Partii Postępu, opowiadającej się m.in. za zaostrzeniem polityki imigracyjnej. Na ten temat minister spraw zagranicznych Norwegii Borge Brende (Partia Konserwatywna) rozmawiał z rosyjskim szefem dyplomacji Siergiejem Ławrowem. Dodał, że poprosił o wyjaśnienia, "jakiego rodzaju wizę osoby te mają w Rosji" i czy przebywają tam przez dłuższy czas. Partia Postępu i konserwatyści tworzą rząd mniejszościowy w Norwegii. Nordycki kraj należy do strefy Schengen, ale nie jest członkiem Unii Europejskiej.