W rozmowie z gazetą "Augsburger Allgemeine" Roettgen stwierdził też, że decyzja Waszyngtonu powoduje, iż "skuteczność amerykańskiej armii jest zmniejszana". W tym kontekście wskazał na Rosję oraz konflikty na Bliskim Wschodzie. Decyzję USA skrytykował również premier Bawarii Markus Soeder, wyrażając nadzieję, że w przypadku wyborczego zwycięstwa kandydata Demokratów <a class="textLink" href="https://wydarzenia.interia.pl/tematy-joe-biden,gsbi,10" title="Joe Bidena" target="_blank">Joe Bidena</a> Amerykanie porzucą plan. "Bardzo mocno żałujemy decyzji rządu USA. Niestety, to obciążenie dla relacji niemiecko-amerykańskich" - stwierdził. W ocenie polityka chadeckiej CSU działania Waszyngtonu nie są podyktowane względami wojskowymi i osłabią NATO oraz same Stany Zjednoczone. Ograniczenie liczby wojsk w RFN szczególnie dotknie Bawarię. Z tego landu na południu Niemiec wyjechać ma 4,5 tys. żołnierzy. Agencja dpa zauważa, że bazy USA pełnią w tym regionie ważną rolę gospodarczą. Plan Pentagonu - jak poinformował w środę (29 lipca) jego szef Mark Esper - zakłada, że około 12 tys. amerykańskich żołnierzy wyjedzie z Niemiec. Z tej liczby 5,6 tys. zostanie skierowanych do innych państw. W Niemczech docelowo pozostać ma ok. 24 tys. amerykańskich wojskowych. Operacja przemieszczania oddziałów rozpocznie się w ciągu najbliższych tygodni i ma kosztować kilka miliardów dolarów. Do belgijskiego Mons przeniesione zostanie rozlokowane obecnie w niemieckim Stuttgarcie Dowództwo Europejskie Stanów Zjednoczonych (EUCOM). Tym samym Pentagon realizuje postanowienie prezydenta USA Donalda Trumpa, który wiąże sprawę z niedostatecznymi w jego ocenie wydatkami rządu w Berlinie na zbrojenia. Amerykański przywódca regularnie krytykuje też Niemcy w innych kwestiach politycznych, w tym za budowę gazociągu Nord Stream 2.