52-letni James Comey był wtorek odpytywany przez członków komisji wymiaru sprawiedliwości Senatu, którego aprobata jest niezbędna, by mógł we wrześniu zastąpić na stanowisku dyrektora Federalnego Biura Śledczego (FBI) Roberta Muellera.Zatwierdzenie nominowanego przez prezydenta Baracka Obamę Comey'a nie powinno być jednak problematyczne. Ten były wysoki urzędnik w administracji prezydenta George'a W. Busha uzyskał bowiem ciepłe przyjęcie zarówno przez polityków z partii Republikańskiej jak i Demokratycznej. Comey był "numerem dwa" w ministerstwie sprawiedliwości w latach 2003-05, będąc zastępcą prokuratora generalnego. Podczas przesłuchania opowiedział w Senacie jak bardzo sprzeciwiał się metodom stosowanym przez CIA podczas przesłuchań osób podejrzanych o terroryzm. Nie udało mu się jednak powstrzymać w 2005 roku tego kontrowersyjnego programu. "Jak się dowiedziałem, że stosowano podtapianie, moją pierwszą reakcją jako obywatela było stwierdzenie, że to są tortury i w dalszym ciągu tak myślę" - powiedział Comey. Podkreślił, że odbył rozmowę z ówczesnym ministrem sprawiedliwości, w której podzielił się tą oceną. "Powiedziałem mu, że to jest złe, okropne i powinien iść do Białego Domu. Przekazał moje argumenty, ale zostały odrzucone" - powiedział Comey. Obama zlikwidował program natychmiast po objęciu urzędu prezydenta w 2009 roku. Jednocześnie Comey bronił we wtorek kontrowersyjnych programów inwigilacji elektronicznej stosowanej na masową skalę przez amerykański wywiad, co ujawnił w ubiegłym miesiącu były pracownik wywiadu Edward Snowden. Comey podkreślił, że nie zna szczegółów programów zbierania i kontroli danych telefonicznych i internetowych, ale przyznał, że "mogą być cennym narzędziem w walce z terroryzmem". Bronił też krytykowanych w mediach sędziów federalnych, którzy są odpowiedzialni za czuwanie nad legalnością tych programów. Obiecał jednak, że będzie współpracował z senatorami, by poprawić prawo dotyczące rządowych programów kontroli danych. W komentarzach dotyczących Comey'a przypomina się, że choć był "numerem dwa" w ministerstwie sprawiedliwości Busha, to zyskał uznanie Demokratów, kiedy zastępując chorego prokuratora generalnego odmówił w r. 2004 zgody na kontynuowanie utworzonego po zamachach terrorystycznych 11 września 2001 roku kontrowersyjnego programu podsłuchów telefonicznych bez nakazu sądowego. Pod groźbą dymisji Comeya oraz szefa FBI Roberta Muellera Bush musiał zrewidować program podsłuchów. Komentatorzy zwracali też uwagę, że nominowanie na szefa FBI osoby związanej z Partią Demokratyczną mogłoby oznaczać niezwykle trudną procedurę niezbędnego zatwierdzenia w Senacie. Wcześniej jako potencjalną kandydatkę na to stanowisko wskazywano Lisę O. Monaco, która jest od stycznia głównym doradcą ds. walki z terroryzmem w Białym Domu, a wcześniej odpowiadała za kwestie bezpieczeństwa narodowego w resorcie sprawiedliwości.