Pod hashtagiem #NoFlyList przeciwnicy ustępującego prezydenta USA z lubością dzielą się filmikami i zdjęciami nagranymi na lotniskach - widać na nich zrozpaczonych pasażerów, którzy dowiadują się, że są na czarnej liście i nie mogą podróżować. Część z nich zidentyfikowano jako uczestników protestów na Kapitolu 6 stycznia. Jeden z nich, skuty przez policję na lotnisku, krzyczy: "Traktujecie mnie jak jakąś p... czarną osobę". Początkowo odebrano to jako federalny zakaz latania w związku z podejrzeniem o terroryzm, jednak FBI wyjaśnia, że dopiero rozważa ten krok - domagają się tego m.in. lotnicze związki zawodowe. Nie chodzi więc o federalną, terrorystyczną "no fly list", tylko prawdopodobnie o wewnętrzne czarne listy linii lotniczych - trafiają na nie m.in. pasażerowie, którzy nie stosują się do obostrzeń związanych z epidemią koronawirusa np. odmawiają założenia maseczki. Wielu zwolenników Donalda Trumpa wierzy, że koronawirus to "ściema" i nie przestrzega restrykcji - czytamy. Przypomnijmy, że 6 stycznia zwolennicy Donalda Trumpa wtargnęli do siedziby Kongresu, gdy Izba Reprezentantów i Senat zatwierdzały wynik wyborów prezydenckich. W wyniku zamieszek zginęło pięć osób, w tym pobity na śmierć policjant i postrzelona uczestniczka protestu.